Kołodziejczak: Jeśli lament ws. wyborów się utrzyma, notowania rządu będą gorsze

Kołodziejczak: Jeśli lament ws. wyborów się utrzyma, notowania rządu będą gorsze

Dodano: 
Michał Kołodziejczak
Michał Kołodziejczak Źródło: PAP / Leszek Szymański
Jeśli ten lament będzie się utrzymywał, to notowania rządu będą jeszcze gorsze – uważa były wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.

– Jeśli ten lament będzie się utrzymywał, to notowania rządu będą jeszcze gorsze – tak były wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak skomentował pomysły dot. ponownego liczenia głosów oddanych w drugiej turze wyborów prezydenckich.

– Krytyki to ja sobie nigdy nie odmawiam, ale nawet zobaczmy dzisiejszą sytuację, która mówi o tym, że trzeba wszystkie głosy przeliczyć jeszcze raz. Ja się z tym nie zgadzam, według mnie to nie jest wcale dobre przesłanie – powiedział Kołodziejczak w RMF FM.

– Powiem tutaj wprost: jeżeli ten lament będzie się utrzymywał, to notowania rządu będą jeszcze gorsze według mnie. Bo to nikogo do niczego nie przekona, a ludzie chyba wolą dzisiaj sprawczość – stwierdził. – Ten lament nikogo nie przekona, a tylko przeszkodzi, bo w tym lamencie i panice zabraknie refleksji nad tym, dlaczego notowania rządu były takie, dlaczego przegraliśmy wybory, dlaczego nie było oferty dla polskiej wsi w trakcie wyborów – wymieniał polityk.

– Nie wiem po co to jest [teoria o sfałszowanych wyborach], ale jestem przekonany, że to nic nie przyniesie, pogłębi tylko spór w Polsce – podsumował lider AgroUnii.

Spór Bodnara z Sądem Najwyższym

Sąd Najwyższy nakazał ponowne oględziny kart i przeliczenie głosów w trzynastu obwodowych komisjach wyborczych w związku z protestami wyborczymi. Wtedy to Adam Bodnar upoważnił prokuratora z Departamentu Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej do zapoznania się z protokołami oględzin w dziesięciu komisjach.

"Z analizy przeprowadzonych oględziny wynika, że w 7 komisjach doszło do zamiany głosów oddanych na poszczególnych kandydatów" – podano.

W poniedziałek rano I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Manowska w Radiu Zet przekazała, że do Sądu Najwyższego wpłynęło około 50 tys. protestów wyborczych. Okazuje się jedna, że aż 90 proc. z nich to protesty powielane, których wzór został udostępniony przez posła Romana Giertycha. – Pracownicy SN nazywają je "giertychówkami" – stwierdziła pierwsza prezes SN. W formularzu obywatele wpisywali numer PESEL posła Koalicji Obywatelskiej, zamiast swojego.

Czytaj też:
Kosiniak-Kamysz odcina się od pomysłów KO: Wynik jest dla mnie jasny
Czytaj też:
"Nasze protesty ukradli neosędziowie". Kolejny absurdalny wpis Giertycha


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: RMF 24
Czytaj także