Wiceminister rzecznikiem rządu? "To będzie pierwszy test"

- Jakie reformy są niezbędne, by odpolitycznić media publiczne - i kto dziś te zmiany blokuje?;
- Jakie wnioski wyciąga Trzecia Droga po przegranych wyborach prezydenckich? Czy liderzy koalicji rządzącej wiedzą, gdzie popełnili błędy i czy wyborcom należy się "przepraszam"?;
- Kto zostanie rzecznikiem rządu i czy PSL pozostanie lojalne wobec koalicji?;
- Na te i inne pytania odpowiadał w "Poranku Radia TOK FM" Michał Kobosko z Polski2050.
Zagraniczni obserwatorzy z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) wydali raport o wyborach prezydenckich w Polsce. Zwrócili uwagę m.in. na silną polaryzację medialną. W ich ocenie przekaz w "większości mediów" - w tym u nadawcy publicznego - ograniczył dostęp do informacji bezstronnych. Dodano, że jedyna telewizyjna debata między dwoma kandydatami przed drugą turą "charakteryzowała się brakiem jakiejkolwiek skutecznej moderacji", co pozwoliło na wykorzystanie jej jako platformy do wzajemnych oskarżeń, a nie jako sensownego porównania programów politycznych.
Jak przypomniał w "Poranku Radia TOK FM" Jacek Żakowski, jednym z głównych haseł Szymona Hołowni było zorganizowanie panelu obywatelskiego dotyczącego mediów publicznych. Przez ponad 1,5 roku to się jednak nie udało. Dlaczego?
- Do tego potrzebna jest gotowość i zgoda wszystkich partii naszej koalicji. Wiadomo, kto jest ministrem kultury i która partia ma tam swoich przedstawicieli - wcześniej pana ministra Sienkiewicza, teraz panią minister Wróblewską - odpowiedział Michał Kobosko, europoseł Polski2050.
Przyznał, że nastąpiło więc pewne zablokowanie tej sprawy. - A my sobie z takimi mediami publicznymi, jakie są w tej chwili, nie poradzimy w przyszłości. Wymagają one bardzo poważnej zmiany, poczynając od finansowania, przez to, z czym mają wychodzić media publiczne, kończąc na tym jak są dobierane ich władze i główne osoby decydujące o tym, jak funkcjonują. To dzisiaj nie jest w takim miejscu, w jakim być powinno - wskazał.
Kto zostanie rzecznikiem rządu?
Na czwartkowym zebraniu liderów koalicji rządowej ustalono, że zostanie powołany rzecznik rządu. Jak jednak zauważył Jacek Żakowski, nie musi to poprawić notowań koalicji rządzącej. Bo nie jest powiedziane, że rzecznik będzie lepiej komunikował się ze społeczeństwem niż do tej pory Donald Tusk.
- Zależy, kto to będzie oczywiście, kogo wspólnie dobierzemy. Ale widzimy, że dotychczasowy sposób informowania o działaniach rządu się nie sprawdził. Bo te podstawowe informacje o tym ile ważnych rzeczy rząd wprowadził, po prostu nie docierały. Dzisiaj żyjemy w czasach, gdy trzeba pewne rzeczy tysiąc razy powtórzyć i to trzeba przyznać robił PiS - zaznaczył Kobosko.
Żakowski relacjonował, że według pogłosek rzecznikiem ma zostać jeden z wiceministrów - wiceminister kultury. I dziwił się temu, bo w Polsce, jak podkreślił, jest przynajmniej kilka tysięcy profesjonalnych rzeczników prasowych, zatrudnionych w korporacjach za duże pieniądze i rozwiązujących ogromne dylematy wizerunkowe. - Dlaczego ktoś taki nie może się tym zająć? - pytał.
- Nie znam kandydatury. Nie znam pana wiceministra. Natomiast to będzie pierwszy test tego, jakie wyciągamy wnioski - wskazał polityk Polski2050.
"To byłaby nie tylko zdrada, ale szaleństwo"
Kolejnym postanowieniem wynikającym ze spotkania jest to, że przemówienie premiera, które wygłosi 11 czerwca, gdy głosowane będzie wotum zaufania dla rządu, będzie konsultowane z koalicjantami. - To będzie wielkie "przepraszam" tej koalicji w tym expose czy nie będzie? - spytał Żakowski.
- Z naszej strony takie "przepraszam" już było i będzie. Natomiast jeśli chodzi o premiera, to nie uczestniczyłem w tych rozmowach. Natomiast wydaje mi się, że to się należy naszym wyborcom ze strony wszystkich liderów koalicji. Bo wszyscy wspólnie odpowiadamy za ten rząd, który nie dowiózł - mówił Kobosko.
Polityk partii Szymona Hołowni odniósł się także do możliwości wyłamania się z poparcia dla rządu posłów PSL-u. - Wiele rozmów, które odbywałem z kolegami z PSL-u, wskazują, że oni czują się po właściwej stronie mocy, po naszej - demokratycznej. Mam też pełne zaufanie do prezesa Kosiniaka-Kamysza. On po prostu pewnego szaleństwa by nie popełnił. Bo to byłaby nie tylko zdrada, ale szaleństwo wobec wyborców PSL-u. Jestem o tym przekonany, więc tego typu czarnych scenariuszy ja nie przewiduję - zapewnił gość TOK FM.