Marek Jakubiak reaguje na doniesienia mediów. "Będzie sprawa sądowa"
"Będzie sprawa sądowa i będą musieli udowodnić te oszczerstwa" - napisał kandydat na prezydenta i poseł Marek Jakubiak, odnosząc się do medialnych doniesień na swój temat. Portal Goniec poinformował, że polityk, ubiegając się o prezydenturę w 2020 roku, miał kupić, a następnie wykorzystać przy rejestracji swojej kandydatury sfałszowane podpisy poparcia.

O sprawie napisał portal Goniec. Jak wspomniano, w 2020 roku do "Gazety Wyborczej" zgłosiła się grupa Ukraińców i Białorusinów. Osoby te twierdziły, że na zlecenie Mateusza Piepiórki przygotowywały sfałszowane listy poparcia dla Marka Jakubiaka. W sprawę miał być zamieszany również jego bliski znajomy - Jakub Lewandowski.
Grupa działała następująco: po otrzymaniu wykazów ludności wraz z danymi przepisywano je na karty wyborcze. Jakubiak pozwał dziennik w trybie wyborczym, ale w sądzie przegrał w obydwu instancjach, a prokuratorskie śledztwo trwa do tej pory.
Wybory 2025. Media o podpisach dla Jakubiaka. "Zapłacił niemało"
Portal twierdzi, że dotarł do nowych dowodów w tej sprawie. Jak wskazano w artykule, chodzi o osiem przelewów wysłanych z prywatnego rachunku Jakubiaka na konto spółki Chris House, która oficjalnie zajmuje się nieruchomościami. Głównym udziałowcem spółki był wspomniany Piepiórka, którego zwerbowani obcokrajowcy określali mianem organizatora procederu.
"Dysponujemy bankowymi potwierdzeniami przelewów zlecanych przez Jakubiaka. Polityk za podpisy zapłacił niemało: łącznie 100 tys. zł" - wskazuje w tekście dziennikarz śledczy Piotr Krysiak. Firma Chris House miała oficjalnie przygotować dla Jakubiaka "badanie rynku piw w Wielkiej Brytanii", bowiem polityk był niegdyś właścicielem kilku browarów.
Praca dla migrantów ze Wschodu? "Przepisywanie książki"
"W jaki sposób fałszowano podpisy dla Marka Jakubiaka? Wynajętych do tego pracowników zgromadzono wiosną 2020 roku w dwóch pokojach biurowych budynku przy ul. Kopernika 30 w Warszawie. Wcześniej na Facebooku pojawiło się ogłoszenie z propozycją, napisane po rosyjsku, o następującej treści: 'Warszawa. Przepisywanie książki. Od 40 zł za godzinę. Potrzebuję pilnie pracownika'" - czytamy w artykule.
Jak wynika z relacji jednego z zatrudnionych, pracownikom przekazano, że "praca jest wykonywana ze względu na konieczność opracowania spisów wyborców, których nie można zrealizować w urzędach państwowych". Lewandowski uchylił się od odpowiedzi na pytania portalu, zaś Piepiórka zdecydowanie zaprzeczył, jakoby organizował akcję produkcji podpisów. - Ta spółka (Chris House - red.) była wynikiem pewnego nieporozumienia. Trzy lata próbowałem się z niej wydostać. W całą tę sprawę byłem uwikłany tylko formalnie, osobiście nie brałem w niej udziału - powiedział.
"Przepisywanie zakończyło się 20 marca 2020 roku, a trzy dni później Marek Jakubiak ogłosił, że zebrał 140 tysięcy podpisów i złożył je w PKW. Później w wyborach prezydenckich dostał… 33 tys. głosów" - zauważył autor.
Jakubiak zaprzecza doniesieniom. "Nigdy nie wynajmowałem"
"Nigdy nie wynajmowałem nikogo do zbierania podpisów" - zapewnił Jakubiak w wiadomości przesłanej do redakcji Gońca. Jak dodał, kiedyś zamierza udzielić wyjaśnień w tej sprawie, ale wpierw musi otrzymać na to zgodę prezesa zarządu wspomnianej spółki.
"Będzie sprawa sądowa i będą musieli udowodnić te oszczerstwa" - zapowiedział Marek Jakubiak w jednej z odpowiedzi w serwisie X.
- Oczywiście, że Jakubiak o wszystkim wiedział - podkreślił tymczasem informator portalu, który miał uczestniczyć w fałszowaniu list poparcia. - Po to wziął Piepiórkę, by zorganizował mu te podpisy. Przecież Piepiórka mu te podpisy przywoził. A Jakubiak płacił za tę usługę ratami. Swoją drogą, wie pan, dlaczego wybrał przelewy, a nie gotówkę? Żeby odliczyć sobie od tego VAT. Nie wiem, czy to jeszcze zachłanność, czy już głupota - zastanawiał się rozmówca Krysiaka.
Kampania Bartoszewicza. Jak zebrał ponad 200 tys. podpisów?
Wspomniany Piepiórka szefuje obecnie komitetowi wyborczemu innego kandydata na prezydenta - Artura Bartoszewicza, wykładowcy warszawskiej SGH. Autor przypomina, że w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim na Kanale Zero Bartoszewicz pochwalił się, że "zdołał zebrać 248 tysięcy podpisów poparcia".
"W jaki sposób nieznany powszechnie kandydat zebrał taką liczbę podpisów? Jak zdołał to zrobić bez dziesiątek wolontariuszy z politycznych młodzieżówek? W końcu jak to było możliwe, bez żadnej kampanii marketingowo-reklamowej, w którą trzeba by zainwestować miliony złotych? Czy fenomen ten tłumaczyć może postać Mateusza Piepiórki, który w tych wyborach został pełnomocnikiem sztabu doktora Bartoszewicza?" - mnożył pytania autor.
- Jak to mówią, człowiek uczy się na błędach. Bartoszewicz chciał, żeby podpisy docierały do niego listownie, na adres domowy, z poczt w całym kraju. Więc Mateusz musiał jeździć po Polsce i wysyłać mu te koperty - tłumaczył informator Gońca.
- Bartoszewicz, wiedząc, że mogą być problemy z nagłego przyrostu tych podpisów, obmyślił sobie plan. Tuż przed wywiadem u Stanowskiego (w Kanale Zero - red.) wysłał do siebie nowe listy, by jeszcze zamknięte w kopertach zabrać je do studia. W listach były telefony do tych ludzi i on liczył na to, że Stanowski będzie do nich dzwonił. Bo to akurat byli ustawieni ludzie, gotowi wszystko potwierdzić. Działał, jak przestępca, który zawsze otwiera sobie drogę do wyjaśnienia swojego działania - przekonywał informator.
W rozmowie z Gońcem Bartoszewicz uciekał od odpowiedzi i odsyłał do Piepiórki. - Niech pan pana Piepiórki się pyta o takie rzeczy, nie mnie. Ja nie mam takiej wiedzy, to mnie w ogóle nie interesuje - przyznał, a ostatecznie rozłączył się.
Wybory prezydenckie 2025. "W PKW ręce rozkładają"
Zdaniem informatora redakcji proceder fałszowania podpisów przed wszystkimi wyborami to norma, a Państwowa Komisja Wyborcza ma niewielkie możliwości ich prawdziwej weryfikacji. Organ jest bowiem w stanie sprawdzić zgodność numeru PESEL z danym nazwiskiem albo to, czy dana osoba faktycznie żyje - nie daje to jednak absolutnej gwarancji, że podpis nie został sfałszowany.
- PKW to my się nigdy nie baliśmy. I nadal się nikt nie boi. W tych wyborach nadal jest to samo, po prostu leci lewizna. W PKW ręce rozkładają. Nic nie mogą nam zrobić. Prokuratura też - podsumował informator.
Wybory prezydenckie 2025. Lista kandydatów
Artur Bartoszewicz (kandydat niezależny)
Magdalena Biejat (kandydatka Nowej Lewicy )
Grzegorz Braun (kandydat Konfederacji Korony Polskiej)
Szymon Hołownia (kandydat Polski 2050 i PSL )
Marek Jakubiak (kandydat Wolnych Republikanów)
Maciej Maciak (kandydat Ruchu Dobrobytu i Pokoju)
Sławomir Mentzen (kandydat Konfederacji )
Karol Nawrocki (kandydat wspierany przez PiS )
Joanna Senyszyn (kandydatka niezależna)
Krzysztof Stanowski (kandydat niezależny)
Rafał Trzaskowski (kandydat KO )
Marek Woch (kandydat Bezpartyjnych Samorządowców)
Adrian Zandberg (kandydat Razem )
Najnowsze informacje o sondażach, kampanii i przebiegu głosowania publikujemy w naszym raporcie specjalnym - Wybory prezydenckie 2025.