"Obcy agenci", "patologiczne szmaty". Wieczorna awantura pod pomnikiem smoleńskim

- Po obchodach 15. rocznicy katastrofy smoleńskiej Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz starli się z przeciwnikami przed pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. "Są agentami obcymi, najgorszego rodzaju. Patologicznymi szmatami" - mówił o swoich oponentach prezes PiS;
- Antoni Macierewicz miał próbować dostać się do wieńca złożonego przez aktywistę Zbigniewa Komosę, który zawierał krytyczny napis o Lechu Kaczyńskim;
- Awanturujące się grupy rozdzieliła policja;
- Jarosław Kaczyński w przemówieniu skrytykował regularne działania znieważające pamięć o byłym prezydencie, mimo uchwał Sejmu o jej upamiętnieniu.
15. rocznica katastrofy smoleńskiej. Nie obyło się bez kłótni
Po zakończeniu obchodów 15. rocznicy katastrofy smoleńskiej politycy PiS Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz wrócili przed pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. W ciągu dnia, jak co miesiąc, aktywista Zbigniew Komosa złożył pod monumentem wieniec z napisem o "ofiarach Lecha Kaczyńskiego". Wtedy interweniował poseł PiS i były szef MON Antoni Macierewicz, który prawdopodobnie próbował dostać się do wieńca uzbrojony w farbę w sprayu.
Jeden z oponentów Kaczyńskiego - Arkadiusz Szczurek zamieścił w mediach społecznościowych trwające ponad cztery minuty wideo z incydentu, na którego podstawie Onet opisał przebieg całej awantury:
" - Jak on się tu znalazł? - słychać pytanie.
- Kiedy mnie pan przeprosi za nazwanie putinowską szmatą? - pyta ktoś inny.
- Ty Kaczyński, zwyrodniała kanalio - odgraża się prezesowi PiS kolejny mężczyzna z tłumu.
Oponentów rozdziela policja.
- Proszę się nie pchać na policję - mówi prawdopodobnie jeden z funkcjonariuszy.
- To Kaczyński się pcha - słychać w odpowiedzi.
- Weźcie się w końcu do... (niezrozumiałe) - odpowiada prezes PiS.
Do Kaczyńskiego podchodzi reporter telewizji wPolsce24. - Panie premierze, dlaczego tym ludziom zależy, żeby niszczyć pamięć tylu wybitnych Polaków? - pyta.
- Bo są agentami obcymi, najgorszego rodzaju. Patologicznymi szmatami - mówi prezes PiS ściśnięty w tłumie.
- Znowu bredzi. Będziesz mieć za to pozew - rzuca ktoś z zebranych.
Atmosfera staje się coraz bardziej napięta. - Proszę się nie pchać - mówi jedna osoba. - Ale to ty się pchasz - odpowiada inna.
- Dajcie spokój, chociaż raz w roku - ktoś inny apeluje o opanowanie emocji.
- Dlaczego pan nie uszanuje chociaż jednego dnia w roku? - pyta Arkadiusza Szczurka jakaś kobieta.
- Czy policja nie potrafi sobie poradzić z paroma osobami? - dopytuje ktoś inny.
Emocje nie słabną. Nagle ktoś jest oskarżony, że próbuje sięgnąć po broń.
- Ooo, ten też się pcha.
- Broń chciał wziąć.
- Jaką broń?
- To policjant.
- Chyba sam chciałeś. Czemu kłamiesz pisowcu?
- Ja wiem, gdzie mam broń. Jest zabezpieczona - uspokaja policjant.
- Cofnie mi się pan do tyłu, raz, dwa. I niech nie dotyka pan policjantów - wydaje rozkaz funkcjonariusz.
- Ja jestem z ochrony - odpowiada męski głos.
- Z jakiej ochrony? Cofnie mi się pan do tyłu - mundurowy nie bawi się w dyskutowanie".
Prezes PiS: Pamięć Lecha Kaczyńskiego jest w najobrzydliwszy sposób obrażana
Wcześniej, podczas przemówienia kończącego Marsz Pamięci, Jarosław Kaczyński mówił, że "mamy też sytuację, w której z jednej strony Sejm podejmuje uchwały, w których mówi, że pamięć o ofiarach musi być uczczona, a z drugiej strony miesiąc w miesiąc pamięć prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest w najobrzydliwszy sposób obrażana".
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154 wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Posłuchaj: