Prokuratura zdecyduje, w jakim kierunku będzie prowadzone postępowanie w związku z zaginięciem Anżaliki Mielnikawej, a także jaka służba się tym zajmie. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, do śledczych trafiły dowody zebrane w sprawie zniknięcia jednej z liderek białoruskiej opozycji w Warszawie.

Służby wciąż nie wiedzą, co się stało z Anżaliką Mielnikawą i gdzie przebywa. Z analiz wynika jednak, że najprawdopodobniej nie ma jej ani w Polsce, ani na Białorusi.

Te dane zbierał wydział terroru kryminalnego i zabójstw Komendy Stołecznej Policji, który przejął sprawę od wydziału poszukiwań. Argumentowano, że wydział zabójstw to elitarna jednostka, są tam najlepsi specjaliści zajmujący się najpoważniejszymi przypadkami.

Przygotowane przez nich materiały ocenia prokuratura. Ona ma zdecydować, w którym kierunku poprowadzić postępowanie, czy chodzi np. o uprowadzenie.

Śledczy zdecydują też, komu przekazać sprawę - czy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czy wróci ona do wydziału terroru kryminalnego, czy może zajmą się nią śródmiejscy policjanci.

Przypomnijmy, Anżalika Mielnikawa, mieszkająca w Warszawie przewodnicząca Rady Koordynacyjnej Białorusi, zaginęła we wtorek 25 marca. Wraz z Białorusinką zniknęły także dwie jej córki w wieku 6 i 12 lat, które mieszkały z nią w Warszawie. Informację przekazało wówczas na Telegramie białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna".

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Cztery dni później - w sobotę 29 marca - rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński poinformował, że polskie służby odebrały informację, iż przedstawiciele Rady Koordynacyjnej Białorusi od kilku dni nie mają kontaktu z Białorusinką.

Nie mamy wielu informacji (...). Udało nam się samodzielnie ustalić, że jej telefony znajdowały się 19 i 25 marca na Białorusi. Wiemy ze źródeł policji, że jej były mąż wyjechał na Białoruś 23 (marca), a ona sama z dziećmi wyleciała do Londynu. Nic więcej nie umiem powiedzieć - mówił w środę 2 kwietnia w rozmowie z RMF FM Paweł Łatuszka, lider białoruskiej opozycji w Polsce.

Białorusin mówił, że "wiedza Anżaliki Mielnikawej zagraża życiu wielu osób". Chodzi o informacje dotyczące osób, które przygotowywały i wspierają wniosek o postawienie Aleksandra Łukaszenki przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym za zbrodnie przeciwko ludzkości. Anżalika Mielnikawa dobrze zna nazwiska m.in. białoruskich prawników, którzy zajmują się tą sprawą.