Ich rozejm nie interesuje. Partia wojny woli zdobyć Moskwę. Czy wciągną Polskę?
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Ich rozejm nie interesuje. Partia wojny woli zdobyć Moskwę. Czy wciągną Polskę?

Dodano: 
Premier Donald Tusk i prezydent Francji Emmanuel Macron
Premier Donald Tusk i prezydent Francji Emmanuel Macron Źródło: PAP / Marcin Obara
Nie wiadomo dokładnie, na czym mają polegać francuskie gwarancje bezpieczeństwa dla Polski i na odwrót, co w zamian za nie zamierza obiecać Francji Polska.

Pewne jest jedno: od kilku tygodni ogół liberalnych mediów trąbi o niebotycznym sukcesie ministra Radosława Sikorskiego i próbuje nas przekonać, że Paryż weźmie na siebie troskę o polskie bezpieczeństwo. Brzmi pięknie, podobnie jak pięknie brzmiały francusko-brytyjskie gwarancje w 1939 roku. Żeby zrozumieć prawdziwe niebezpieczeństwo coraz bliższych relacji z Paryżem, warto sięgnąć do wypowiedzi tych francuskich polityków, którzy są głównymi ideologami zaangażowania Zachodu w wojnę na Ukrainie. Dopiero wtedy można zrozumieć skalę ryzyka.

Szczęśliwie (przypadkowo?) dokładnie w tym samym czasie, kiedy mówi się nam o bliskim zakończeniu prac nad traktatem pojawił się w „Gazecie Wyborczej” sążnisty wywiad z Raphaëlem Glucksmannem, francuskim, socjaldemokratycznym eurodeputowanym, przewodniczącym komisji ds. obcych wpływów w Parlamencie Europejskim. Rozmowa dobrze oddaje obecny sposób rozumowania (a właściwie nierozumowania) francuskich, szerzej, europejskich elit.

Rozejm tak, ale nie

Otóż według pana Glucksmanna obecne negocjacje amerykańsko-rosyjskie praktycznie nie mają większego sensu. Owszem, dostrzega on, że „każdy osiągnięty rozejm to dobra nowina, bo oznacza mniej zabitych Ukraińców”, ale od razu dodaje, że „rozejm to nie pokój. A administracja amerykańska już przed rozpoczęciem negocjacji poświęciła integralność terytorialną Ukrainy, jej wejście do NATO, do pewnego stopnia przystała na warunki Kremla zmiany rządów w Ukrainie, wielokrotnie atakując prezydenta Zełenskiego, którego Trump nazwał "dyktatorem”.

A więc niech wojna trwa dalej, niech dalej giną Ukraińcy. Do kiedy? Aż uda się osiągnąć pokój, to jest odzyskać integralność terytorialną Ukrainy i wprowadzić ją do NATO. Można zadać proste pytanie: w jaki sposób pan Glucksmann i podobnie mu myślący (a imię ich legion) wyobrażają sobie „niepoświęcanie integralności terytorialnej Ukrainy” i optowanie za wejściem Ukrainy do NATO? Jak to się ma niby stać?

Rozumiem, że uważają, że wystarczy prosta deklaracja woli. Dziwne wszakże, że nie zdobyli się na nią ani pan Macron ani wcześniej Joe Biden. To ci tchórze dopiero – chciałoby się zawołać. Pan Glucksmann sprawę by załatwił od ręki. Ot, przyjąłby Ukrainę do Paktu i tyle. Francuskiemu socjaldemokracie nie przychodzi do głowy, że próby realizacji jego postulatów pociągałyby za sobą rozszerzenie konfliktu i jego radykalizację. Zamiast wojny regionalnej pojawiłaby się groźba wojny światowej.

Łatwo zauważyć, że sami Ukraińcy nie są w stanie odzyskać utraconych terytoriów. Gdyby to było możliwe, już dawno zostałoby osiągnięte. To Rosja zajmuje 20 procent ziem Ukrainy a nie Ukraina 20 procent obszarów Rosji. Próba zdobycia regionu kurskiego zakończyła się klęską. No więc co ma się u licha wydarzyć? W jaki sposób miałoby się osiągnąć pokój bez ustępstw terytorialnych?

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także