Konfederacja wywróci stolik? "Jest jak niemiecka AfD"

- Wybory w Niemczech wygrała CDU/CSU. Ale media za prawdziwego zwycięzcę uważają AfD;
- Komentatorzy odnotowują też wzrost poparcia w Polsce dla Konfederacji i jej lidera - Sławomira Mentzena;
- Najnowszy sondaż IBRiS pokazał, że zmniejsza on dystans do Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata popieranego przez PiS;
- Jak zapewnia Adam Traczyk, AfD i Konfederacja mają "wspólne polityczne DNA". Łączy je także zwrot ku mniejszym i średnim miejscowościom;
- "Widać też taktykę Konfederacji, która może czerpać inspirację z tego, co zrobiła AfD" - zapewnił w TOK FM ekspert More in Common.
W niedzielnych przedterminowych wyborach parlamentarnych w Niemczech zwyciężył konserwatywny blok CDU/CSU, zdobywając 28,6 proc. głosów. Media za prawdziwego zwycięzcę uważają jednak prawicowo-populistyczną Alternatywę dla Niemiec (AfD), która zajęła drugie miejsce z poparciem 20,8 proc. wyborców. Komentatorzy podkreślają jednocześnie, że w Polsce Konfederacja - jest w jednej frakcji z AfD w PE - także notuje wzrost poparcia. Podobnie zresztą jak jej kandydat na prezydenta Sławomir Mentzen. Z najnowszego sondażu IBRiS (dla "Wydarzeń" Polsatu) wynika, że skraca on dystans do wspieranego przez Prawo i Sprawiedliwość Karola Nawrockiego - dzieli ich 10,8 pkt. proc., czyli o 6,6 pkt proc. mniej względem ostatniego badanie.
- AfD i Konfederacja mają wiele wspólnego, przede wszystkim polityczne DNA. To partie protestu przeciwko status quo i przeciwko mainstreamowi. Dodatkowo pokazują się jako alternatywa wobec wszystkiego, co jest na scenie politycznej, jako siła, która wywróci stolik i zaproponuje nową, lepszą rzeczywistość - skomentował w TOK FM Adam Traczyk z More in Common.
Jak dodał, łączy ich także próba przekonania wyborców, że tylko oni są w stanie zaprowadzić porządek, przywrócić normalność i zrealizować wizję przyszłości, która "jednocześnie ma w sobie dużo z nostalgii".
Zastrzegł jednak, że nie można zapomnieć o istotnych różnicach między partiami. W tym kontekście wskazał, że Konfederacja jest przede wszystkim partią "młodych mężczyzn", co pokazują też dotychczasowe sondaże. - Wśród młodych wyborców Konfederacja dostaje nawet około 1/3 poparcia od mężczyzn, w całej populacji to z kolei wynik przekraczający 20 proc. W przypadku AfD jest to jednak równomierniej "rozsmarowane" w całym społeczeństwie - dodał w rozmowie z Agatą Szczęśniak.
"Skrzydłowe Mentzena"
Gość TOK FM zwrócił też uwagę, że najnowszą taktykę Konfederacji, dla której inspiracją może być kampania AfD. - Na czele AfD stoi obecnie kobieta, jest twarzą tej partii. A jeżeli spojrzymy na komunikację Konfederacji, tutaj także widzimy, że silne kobiece osobowości są wypychane albo same się plasują na froncie komunikacyjnym. Widać próbę przełamania barier społecznych przez polityków - dodał Adam Traczyk.
W tym kontekście wyliczył m.in. na Ewę Zajączkowską i Annę Bryłkę. - To osoby bardzo aktywne w mediach społecznościowych, ale także sprawne retorycznie i przyciągające sporą uwagę. Skrzydłowe Sławomira Mentzena - dopowiedział.
Na co jeszcze stawiają teraz AfD i Konfederacja? W ocenie Adama Traczyka na zwrot ku mniejszym i średnim miejscowościom. - To tam możemy zobaczyć, że buzuje pewne zmęczenie polityką, chęć protestu czy też silniejszej zmiany politycznej i tam także Sławomir Mentzen i Konfederacja szukają swoich wyborców. Także AfD bardzo silnie dociera do osób, które są niezadowolone ze swojej sytuacji materialnej, nie tylko z systemowych rozwiązań czy kulturowych fenomenów - tłumaczył.
Ekspert More in Common przypomniał, że to też nawiązanie do tego, co Konfederacja głosiła w poprzedniej kampanii wyborczej, czyli wizji: dom, dwa samochody, wakacje i grill. - To w pewnym sensie odwołanie do potrzeb osób, którym ekonomicznie nie wiedzie się zbyt dobrze. A jednocześnie, jak spojrzymy na rozwiązania polityczne i ekonomiczne, które formułują obydwie partie, to widzimy, że realizacja tych postulatów pomogłaby przede wszystkim bogatym. Niekoniecznie elektoratowi, który teraz stara się przyciągnąć. To paradoks - ocenił.
Zwrócił też uwagę, że to nie tylko polski czy niemiecki fenomen. - Widzimy to samo z Republikanami Donalda Trumpa. Oni także rękami klasy robotniczej, w dużej mierze gorzej sytuowanych osób, doszli do władzy, a jednocześnie realizują polityki w służbie najbogatszych warstw społecznych - podsumował w TOK FM.