Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

K9 dla Wojska Polskiego? Same pytania bez odpowiedzi

Od kilkudziesięciu godzin ta część opinii publicznej, która analizuje, albo przynajmniej interesuje się zagadnieniami dotyczącymi naszego bezpieczeństwa, oraz losami przedsiębiorstw polskiego przemysłu obronnego, ekscytuje się informacją o tym, że Polska zamierza kupić w najbliższym czasie… 150 koreańskich samobieżnych haubic K9 Thunder. Ta informacja przedostała się do opinii publicznej w kilka tygodni po tym, jak polskie władze ogłosiły niebywały sukces polskiej zbrojeniówki, jakim było podpisanie umowy na eksport do walczącej Ukrainy… 54 samobieżnych armotohaubic Krab, której odpowiednikiem jest K9.

K9 Thunder
Autor. Hanwha Defense
Reklama

Powiedzieć o tej sytuacji „czeski film, nikt nic nie wie", to nie powiedzieć nic.

Reklama

Kontrakt stulecia

Reklama

Dokładnie 7 czerwca w Hucie Stalowa Wola, na tle ustawionych w hali montażu końcowego haubic Krab, ministrowie Jacek Sasin i Mariusz Błaszczak (obecnie już obaj są wicepremierami) oraz premier Mateusz Morawiecki triumfalnie ogłaszali, że „teraz właśnie podpisujemy jeden z największych, jeśli nie największy, zbrojeniowy kontrakt eksportowy ostatniego 30-lecia". Przedmiotem kontraktu jest eksport do Ukrainy 54 samobieżych haubic 155 mm Krab wraz z odpowiednią liczbą wozów towarzyszących, i za to klient zapłacić ma ponad 2,7 miliarda złotych. Praktycznym wykonawcą kontraktu jest HSW SA, gdzie nie tylko powstają same Kraby, ale także wozy dowodzenia i dowódczo-sztabowe, zaś w należącej do HSW spółce Jelcz – pojazdy logistyczne, czyli wozy amunicyjne i zabezpieczenia technicznego.

Nie ujawniono żadnych szczegółów kontraktu, w tym, co zrozumiałe w kontekście trwającej od 24 lutego wojny, harmonogramu dostaw.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Krab i K9 w jednym garażu stały?

Reklama

W kilka dni po wizycie w HSW szef MON poleciał do Korei, i po tej wizycie zaczęły się dziać rzeczy co najmniej dziwne. Niespełna sześć tygodni później gruchnęła wieść, że pokłosiem wizyty M. Błaszczaka w Republice Korei ma być m.in... zakup 150 samobieżnych haubic trakcji gąsienicowej K9 Thunder. To jest dokładnie ta sama haubica, która jest nieomal równolatkiem Kraba (produkcja ruszyła w 1999 r., po premierze prototypu w 1996 r.), i która w 2014 r. „użyczyła", za sprawą zakupionej przez HSW SA licencji, podwozia polskiemu Krabowi po wpadce, jaką była nieporadność gliwickiego ośrodka pancernego w dopracowaniu pierwotnie przeznaczonego dla Kraba podwozia typu Kalina.

K9 i Krab poza literką K oraz podwoziem (przy czym to polskie zostało siłami polskich i koreańskich inżynierów przeprojektowane i udoskonalone pod kątem większych wymagań polskiego wojska) nie mają z sobą wiele wspólnego, choć reprezentują identyczną klasę uzbrojenia, korzystającą np. z tej samej amunicji. W ciągu kilku lat HSW praktycznie w stu procentach spolonizowała cały proces produkcyjny podwozia, do którego obecnie importowane są tylko te elementy i podsystemy, których polski przemysł zbrojeniowy nie produkuje. Najważniejszym z nich jest powerpack.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Krab, od momentu zakupu w lipcu 1999 r. licencji na brytyjski system wieżowy haubicy AS90/52, przeszedł długą i skomplikowaną drogę rozwoju, aby wreszcie pod koniec 2014 r. mocno stanąć na własnych... gąsienicach. Wtedy zapadła na szczeblu rządowym decyzja o zakupie licencji na podwozie, co pozwoliło rozwiać ostatnie czarne chmury gromadzące się nad całym programem artylerii samobieżnej 155 mm.

Kręte drogi do Kraba

Warto przypomnieć, że prace koncepcyjne nad nim HSW rozpoczęła nieomal natychmiast po zakończeniu produkcji i dostaw licencyjnych samobieznych haubic 122 mm 2S1 Goździk. Już w 1997 r. istniała w HSW koncepcja opracowania nowego systemu artylerii samobieżnej, opartej nie o obowiązujący w Układzie Warszawskim kaliber 152,4 mm, ale o natowski standard 155 mm. Po licznych i wielokrotnie opisywanych zawirowaniach rząd wybrał na partnera w tym programie firmę brytyjską. Przy podpisaniu umowy licencyjnej asystował sam sir George Robertson, minister obrony w rządzie Jej Królewskiej Mości, który miesiąc później został sekretarzem generalnym NATO. Z umowy licencyjnej uczyniono akt polityczny: Krab miał być „kamieniem węgielnym i aktem założycielskim Polski w NATO" oraz wyrazistym symbolem determinacji polskich władz w przebudowie armii na natowskie standardy. Nie można było tego uczynić w spektakularny sposób w odniesieniu do osadzonych głęboko w realiach sprzętowych (i częściowo proceduralno-mentalnych) Układu Warszawskiego lotnictwa, marynarki wojennej, wojsk rakietowych, pancernych i zmechanizowanych itp., można było w stosunku do artylerii, bo grunt pod to przygotowała HSW, od czasów COP specjalizująca się w produkcji artyleryjskiej.

Reklama
Autor. Jerzy Reszczyński/Defence24.pl
Reklama

Akt przystąpienia Polski do NATO podpisano w marcu 1999 r., umowę licencyjną – w lipcu 1999 r. Prototypy Kraba z brytyjskimi wieżami powstały w 2000 r., a potem nastąpiły znane turbulencje z zamrożeniem i odmrożeniem programu. Efekt: w 2008 r. HSW była już gotowa z innym, znacznie szerszym i głębszym programem DMO Regina, której pierwszy moduł dostarczono w 2012 r. Postawiła do dyspozycji wojska nie tylko same haubice, ale cały funkcjonalny system w postaci kompletnego dywizjonu ze wszystkimi niezbędnymi elementami, a co najważniejsze – wszystko to zostało spięte absolutnie nowatorskim, stanowiących absolutną światową czołówkę w swojej klasie, systemem Topaz firmy WB, który w miarę rozwoju wyewoluował z postaci stosunkowo prostego kalkulatora artyleryjskiego, poprzez Zautomatyzowany Zestaw Kierowania Ogniem do obecnej formy stanowiącej topowe w skali światowej rozwiązanie, którym jest modułowy zestaw aplikacji klasy C4I/BMS, czyli Zintegrowany System Zarządzania Walką.

Zobacz też

Służy on nie tylko ułatwieniu posługiwania się artylerią, ale też integruje oraz pozwala dowódcom na każdym szczeblu dowodzenia pełną kontrolę nad sytuacją na polu walki, operować precyzyjnymi i błyskawicznie obrabianymi informacjami obejmującymi zagadnienia rozpoznania pola walki wszelkimi dostępnymi sensorami, zarządzania zasobem logistycznym i bezpilotowymi środkami uderzeniowymi, w tym amunicją krążącą. Zapewnia obsługę map cyfrowych, zobrazowanie i wymianę informacji o sytuacji taktycznej, informacji o wojskach własnych (BFT), gwarantując pełną interoperacyjność w środowisku koalicyjnym. Topaz stał się podstawowym systemem zarządzania wszystkimi środkami artyleryjskimi w Wojsku Polskim, od Goździka i Dany, po Langustę, Kraba i Raka, a także HIMARS-a, który ostatecznie przejął rolę pierwotnie pomyślanego jako rdzennie polski Homara, jest wkomponowany w ZSSW-30 i Borsuka, będzie częścią systemu minowania Baobab i, oczywiście, nowego Kryla i nowej Langusty.

Reklama

Nowoczesny system artyleryjski Made in Poland

Reklama

Analizując potencjał bojowy Kraba, i porównując go z charakterystykami technicznymi jego odpowiedników w innych armiach, nie można skupiać się wyłącznie na podstawowych parametrach, takich jak donośność, szybkostrzelność, czas przygotowania do otwarcia ognia i czas zmiany stanowiska ogniowego, zapas przewożonej amunicji oraz jej parametry itp. Od pierwszych dni obecności Kraba na polach walk Ukraińców przeciwko rosyjskim agresorom, artylerzyści z Ukrainy podkreślali właśnie te cechy polskiej haubicy, zapewniające jej nieprawdopodobną wręcz skuteczność w walce, w tym głównie celność, precyzję działania oraz bezpieczeństwo załogi.

Krab podczas prowadzenia ognia.
Krab podczas prowadzenia ognia.
Autor. Fot. Jerzy Reszczyński/Defence24.pl

Mieliśmy okazję asystować przy procesie prowadzonego przez specjalistów z HSW szkolenia ogniowego polskich artylerzystów z kolejnego dywizjonu przygotowywanego na przyjęcie Reginy/Kraba. I szkolący i szkoleni podkreślali, że jednym z podstawowych wśród stawianych im wymagań jest trafienie we wskazany cel już pierwszym pociskiem.

Reklama

Krab wraz z całym systemem składającym się na DMO Regina stworzył absolutnie nową jakość w SZ RP, a modernizacja polskiej artylerii wielokrotnie stawiana była i jest jako przykład sukcesu na wielkim morzu niemocy i niepowodzeń innych programów modernizacyjnych. Ukraińska wojenna „kariera" Kraba, choć liczona dopiero w tygodniach, już przyniosła efekt w postaci kontraktu eksportowego o wartości blisko 3 miliardów złotych. To jest gigantyczny zastrzyk nie tylko dla HSW, ale i dla dziesiątek firm, które uczestniczą w programie Regina jako podwykonawcy i poddostawcy.

Zobacz też

K9 dla polskich artylerzystów?

Możliwe, że funkcjonujące od kilkudziesięciu godzin w przestrzeni publicznej informacje o planach MON dotyczących planów zakupu samobieżnych haubic K9 są tylko zwyczajną komedią omyłek. W tym kierunku zdają się zmierzać pierwsze wyjaśnienia, jakie po ujawnieniu rzekomych planów M. Błaszczaka po powrocie z Korei stara się wprowadzić do przestrzeni publicznej jego otoczenie. Pojawiają się interpretacje nieprecyzyjnych wypowiedzi szefa MON z 13 czerwca: „kupimy także sprawdzony sprzęt produkcji koreańskiej, między innymi bojowe wozy piechoty, które będą uzupełnieniem BWP Borsuk krajowej produkcji, haubice i czołgi K2. Teraz trwają rozmowy z Koreańczykami, którzy oferują armatohaubice K9. Decyzja o ewentualnych zakupach ma być podjęta do końca miesiąca". Passus dotyczący zakupu haubic trudno nie uznać za bulwersujący w kontekście chociażby wydarzenia mającego miejsce sześć tygodni wcześniej, czyli podpisania kontraktu na eksport polskich haubic Krab. Z otoczenia M. Błaszczaka płyną komunikaty mające rozwodnić tę zapowiedź. Płk Krzysztof Płatek, rzecznik prasowy Agencji Uzbrojeni jednemu z tygodników, pytających go o tę sprawę, powiedział: – Jeszcze nie ma decyzji, czy będą kupowane podwozia, całe haubice, czy też będzie inne rozwiązanie... Różnica jest zasadnicza. Podwozia K9 HSW sprowadzała w postaci gotowej w pierwszym etapie wdrażania seryjnej produkcji Kraba dla polskich Sił Zbrojnych i opanowywania produkcji licencyjnej. Jednakże to, co stanowi o sile i wartości bojowej haubicy, powstawało w Stalowej Woli, WB i innych zakładach polskiej zbrojeniówki wprowadzonych w program. Trudno dziwić się wypowiedziom na ten temat w rodzaju: – Na razie nie bardzo wiemy, czy na pewno chodzi o zakup całych K9. Owszem, Mariusz Błaszczak mówił o tym, że „kupimy haubice z Korei", lecz według przecieków równie dobrze może chodzić o całe armatohaubice, jak i o same podwozia, których import miałby przyspieszyć produkcję Krabów. Czyli jest jak w góralskiej prognozie pogody: Albo byndzie dysc, albo byndzie pogoda!

Reklama

Z Ukrainą w tle

Reklama

Huta Stalowa Wola milczy w tej sprawie jak grób, i trudno się dziwić. Sprawa jest delikatna, bo w grę wchodzi wielka polityka, która oplata trwającą wojnę oraz determinuje wsparcie Zachodu, także wsparcie sprzętowe, dla Ukrainy. Spółka koncentruje się na wykonywaniu uzgodnionych z MON i podpisanych umów na dostawy kolejnych DMO Regina. Tych kompletnych, przypomnijmy, dostarczono już trzy, do 11 (tam trafił pierwszy, tzw. wdrożeniowy DMO) oraz 5 i 23 (otrzymały one DMO z czterech seryjnych, które zostały zakontraktowane w grudniu 2016 r.) pułków artylerii, w realizacji są dostawy dla 14. Dywizjonu Artylerii Samobieżnej, wchodzącego w skład nowej 18. Dywizji Zmechanizowanej. Koniec dostaw czterech seryjnych DMO do tej pory zakontraktowanych, to rok 2024.

Fot. HSW
Fot. HSW

W międzyczasie pojawił się wątek ukraiński: 18 Krabów przekazanych już do naszego wschodniego sąsiada, 54 kolejne już zakontraktowane oraz zapowiedź MON o gotowości do zakupu kolejnych dwóch DMO dla dwóch nowych dywizji. Kilka tygodni temu prezes zarządu HSW SA Bartłomiej Zając mówił, że w świetle tych nowych faktów HSW SA liczy się z tym, że przyjdzie jej wykonać nawet 150 Krabów ponad dotychczas zakontraktowaną liczbę 120 sztuk (jeden wdrożeniowy i cztery seryjne DMO po 24 lufy w każdym), w tym są dwa ponadplanowe Kraby dla baterii szkolnej w CSAiU w Toruniu. Czyżby ta liczba 150 dodatkowych haubic, jaką wymienił szef HSW, stała się osią, wokół której kręci się obecna trąba powietrzna?

Reklama

Zobacz też

Reklama

Istotne pytania bez odpowiedzi

Reklama

Obecne moce produkcyjne Huty Stalowa Wola związane z dostawami haubic wynoszą w przybliżeniu 20-30 Krabów rocznie, plus odpowiadająca im liczba pojazdów towarzyszących. To co najmniej jeden DMO, może nawet cztery baterie, w ciągu roku. Dotychczasowe tempo dostaw, uzgodnione w harmonogramie do umowy z 2016 r., opiewało jednak na 2 baterie (16 haubic) rocznie, zatem nie było one zależne wyłącznie od mobilizacji mocy produkcyjnych HSW SA. Nie mniej, a może nawet bardziej istotne jest to, jaki jest potencjał wojska w absorpcji nowego systemu uzbrojenia. Można dostarczyć wojsku nawet i – aby oprzeć się na tym, czym żyje od kilku dni część opinii publicznej – 150 haubic K9 w ciągu roku.

Pytanie: kto, kiedy i za jakie pieniądze zrealizuje infrastrukturę techniczną (hangary, zaplecze warsztatowo-diagnostyczne z niezbędnym wyposażeniem itp.) zdolne do codziennej obsługi superkosztownego i skomplikowanego sprzętu? Kto i gdzie – w kraju o rzekomo nieomal zerowym bezrobociu – pozyska i wyszkoli odpowiednią liczbę artylerzystów – nie tylko załogi Krabów (każdy wóz to 5 żołnierzy), czyli dowódców, działonowych, kierowców i amunicyjnych, ale też operatorów wozów dowodzenia i dowódczo-sztabowych, wozów rozpoznania, operatorów dronów rozpoznawczych itp.? Czym, jakimi korzyściami materialnymi, tysiące młodych ludzi zostanie przekonanych, aby pójść do wojska, aby w niełatwej i potencjalnie niebezpiecznej, a jednocześnie wymagającej odpowiednich predyspozycji służbie w artylerii zarabiać wielokrotnie mniej niż można zarobić pracując np. przez pięć dni w tygodniu jako kurier w niemieckiej firmie spedycyjnej, gdzie potrzebne jest tylko prawo jazdy, podstawowa znajomość języka i wolny czas? Rotacja kadr w wojsku, także w artylerii, jest problemem dużego kalibru, ale – chętnie przez decydentów przemilczanym. A ona ma swoje podłoże, bez rozpracowania którego szkoda sobie zawracać głowę udzielaniem odpowiedzi na pytanie o środki zaradcze... Czy wyposażane w DMO Regina kolejne jednostki, pułki lub samodzielne dywizjony artylerii będą w każdym przypadku mieć zapewnione odpowiednie zaplecze szkoleniowe w postaci ośrodków szkolenie poligonowego, tak do prowadzenia szkolenia podstawowego oraz treningu z użyciem amunicji ślepej (gdzie ona jest?), ćwiczebnej i szkolnej, jak i „ostrego" szkolenia ogniowego z użyciem amunicji bojowej?

Reklama
Fot. 5. Pułk Artylerii
Fot. 5. Pułk Artylerii
Reklama

Takich pytań należy stawiać więcej, bo to one sprowadzają zagadnienie do właściwego formatu i stawiają sprawy z głowy na nogi. A w takiej konfiguracji podstawowym zagadnieniem jest nie tylko to, czy żołnierz ma odpowiedni sprzęt, ale to, czy ów żołnierz w ogóle istnieje, czy jest odpowiednio przygotowany, a jego sprzęt jest w odpowiednim stanie gotowości, nie tylko technicznej. Pozostawmy na boku kwestię tak drażliwą, jak to, czy w ślad za ilościowym rozwojem np. artylerii podąża też rozwój tego wszystkiego, bez czego artyleria nie ma racji bytu na współczesnym polu walki. Mowa zarówno o potencjale polskiego przemysłu w zakresie samodzielnej produkcji amunicji, jak i chociażby o zapewnieniu artylerzystom odpowiedniego poziomu ochrony przeciwlotniczej. Znakomite skądinąd Pioruny to za mało, aby mówić, że wyprowadzona w pole artyleria będzie mieć w każdej sytuacji gwarancję istnienia szczelnego „parasola", pod ochroną którego może wykonywać swoje zadania. Nie można nie zadać jednak pytania o to, na ile wojskowi planiści na różnych szczeblach są przygotowani pod względem swoich kompetencji, wiedzy i doświadczenia do zapewnienia jednostkom artylerii choćby podstawowego zaplecza materiałowego.

Zobacz też

Zapomniana logistyka i zapasy?

Przy okazji burzy wokół 150 sh K9, jakie rzekomo ma zamówić w Korei MON, pojawiły się kapitalnie ważne pytania o to, jakim cudem do tej pory (a Krab został wprowadzony do służby w 2012 r., a w pełnym zakresie – w 2017 r.) nie wypracowano zasad, na jakich tworzone są choćby zapasy zużywających się elementów i podzespołów, tak podstawowych jak chociażby lufa, której żywotność jest określona, i od stanu technicznego której zależy skuteczność bojowa działa (prędkość wylotowa pocisku, a więc donośność oraz celność). Z litości nie wspomnimy o zapasach powerpacków... HSW zwracała na ten aspekt wdrażania Kraba uwagę wielokrotnie, o czym pisaliśmy, ale skutek był prawie żaden. Teraz okazuje się, że MON budzi się z letargu i... skarży się do Huty Stalowa Wola na problemy eksploatacyjne związane z użytkowaniem Krabów, w tym na braki części zamiennych, głównie luf. Tyle, że nikt ich w HSW nie był łaskaw zamawiać, ani w 2016 r., kiedy podpisywano wielki kontrakt, ani później... To MON sobie wyobraża, że producent -dostawca powinien stworzyć sobie, na swój koszt, zapas takich części, sfinansować ich wykonanie i składowanie?

Reklama

Teoretyzując: wyobraźmy sobie, że faktycznie rząd zapragnie kupić w Korei 150 haubic K9... Jak one się będą mieć do już istniejących w wojsku systemów Regina i Topaz? Jak ma wyglądać skomplikowane zabezpieczenie logistyczne nowego zupełnie typu uzbrojenia? Korea nie jest położona „za miedzą", jakiekolwiek interwencyjne dostawy mogą być realizowane w cyklach mierzonych tygodniami, nie godzinami lub co najwyżej dniami. No, chyba że powstaną w Polsce (a dla rzekomych 150 dział mogłoby to mieć sens) centra zabezpieczenia logistycznego, które ktoś musi zorganizować i sfinansować... Kiedy uruchamiano w Polsce produkcję podwozia K9PL/PK9 (licencyjne podwozie dla Kraba), planowano wstępnie, że dzięki temu HSW może stać się centrum serwisowym dla koreańskich K9, kupowanych przez kilka państw Europy (Norwegia, Estonia, trudno mówić o Turcji, gdzie na koreańskiej licencji zbudowano ok. 350 odpowiedników K9, czyli T155 Firtina). Teraz to Koreańczycy mieliby serwisować zakupione przez Polskę K9?!

Haubica K9 Thunder należąca do fińskich sił zbrojnych.
Haubica K9 Thunder należąca do fińskich sił zbrojnych.
Autor. MKFI, Wikipedia

K9 to nie Krab

O ile od biedy można mówić o pewnej unifikacji podwozi i jego systemów pomiędzy K9 i Krabem, o tyle trudno mówić o unifikacji pozostałych systemów, czysto bojowych: łączności, SKO, automatyzacji dowodzenia, współpracy pomiędzy załogą działa a wypracowującymi dane do zadań ogniowych załogami WD- i WDSz-ów, współpracy w zakresie automatycznego przenoszenia danych z sensorów rozpoznania na elementy wykonawcze haubic, itd., itp.

Reklama

Możliwe, że MON, dysponując danymi, do których nie mają dostępu np. media, w tym głównie danymi ze źródeł wywiadowczych, trafnie stawia diagnozę obecnego stanu bezpieczeństwa militarnego Polski. I nie ufa analizom, z których wynika, iż po ciężkich stratach, ludzkich i sprzętowych, ponoszonych od lutego w Ukrainie, Rosja przez wiele lat nie będzie zdolna do jakiejkolwiek aktywności militarnej na znaczącą skalę w Europie, a już na pewno – wobec krajów należących do NATO, a tym samym kraje te mają przed sobą okres może nawet 10-15 lat na wzmocnienie swoich konwencjonalnych sił zbrojnych. Jeśli tak miałoby być, to stanowiłoby to jako-takie uzasadnienie dla tak bulwersujących decyzji, jak zakup K9 przez kraj, który sam produkuje nie gorsze haubice, i je w dodatku eksportuje. Nie zmienia to jednak w niczym znaczenia zastrzeżeń, jakie poczyniliśmy wcześniej, dotyczących zaplecza, techniczno-infrastrukturalnego i ludzkiego, pozwalającego w miarę szybko doprowadzić do gotowości operacyjnej jednostki uzbrojone w zakupione z trybie „cito" dodatkowe środki walki – tak kosztowne jak system artylerii.

Zobacz też

Za 96 Krabów (cztery seryjne DMO zakontraktowane w 2016 r.) MON zapłaci HSW łącznie, według umowy, 4,7 miliarda złotych, choć wyliczenia te nie są wolne od wpływu czynnika inflacyjnego. To są pełne moduły, z wozami dowodzenia, amunicyjnymi i technicznymi. Wyliczono, że zakup 150 sh K9 (nie są znane żadne szczegóły dotyczące specyfikacji technicznej tych dział) w Korei mógłby oznaczać wydatek rzędu 17,5 mld zł (posłużono się w obliczeniach ceną, jaką Australia zapłaci za dostawę 30 haubic K9 plus 15 wozów amunicyjnych K10, czyli za moduły znacznie uboższe niż Regina). To jest wydatek porównywalny z tym, jaki państwo ma ponieść na zakup systemu samolotu F-35. Drobny szkopuł w tym, że F-35 na pewno nie wyprodukujemy, a haubice – ponad wszelką wątpliwość już produkujemy od dekady (systemy wieżowe), a już na pewno od 2015 r. (komplente pojazdy, z podwoziem włącznie)...

Reklama

150 haubic HSW jest w stanie, bez skokowego zwiększenia swoich obecnie posiadanych zdolności technicznych (a w toku są już zakupy sprzętu, maszyn i urządzeń zakontraktowanych po tym, jak rząd obiecał zasilić HSW kwotą co najmniej 300 mln zł na rozwój i inwestycje) dostarczyć w nie więcej niż 5 lat. Czy wojsko jest w stanie wchłonąć w tym czasie taką ilość tego skomplikowanego sprzętu, obsadzić go wyszkolonymi załogami, zbudować infrastrukturę eksploatacyjną, zaplecze itp.?

Zobacz też

Dziwne decyzje

„Wrzutka" dotycząca sh K9 nie jest jedyną, jaka w ostatnich tygodniach podniosła ciśnienie wielu ludziom, którym nie są obojętne losy polskiego przemysłu zbrojeniowego. Po wizycie szefa MON w Korei wybrzmiała zapowiedź o zamiarze zakupu... ciężkiego BWP, najprawdopodobniej A21. Miałby on stanowić uzupełnienie Borsuka, prace nad którym rozpoczęły się w 2014 r., i które weszły w fazę końcową, etap badań kwalifikacyjnych zapoczątkowanych 4 lipca, w kilkanaście dni po zapowiedzi interesu w Koreańczykami. Dla NP BWP Borsuk, o czym też wielokrotnie mieliśmy okazję pisać, zaplanowano w HSW wariant ciężki, pozbawiony cech pływalności, ale silniej opancerzony, o masie dochodzącej do 45 ton i poziomie ochrony balistycznej co najmniej równym najlepszym światowym konstrukcjom. Cicho jakoś o tym, aby centrum decyzyjne w Warszawie zdecydowało się na dodatkowe finansowanie programu Borsuk, aby przyspieszyć te prace. A było to możliwe. Tak, jak możliwe było nieprzedłużanie realizacji programu Borsuk pod nie zawsze racjonalnymi pretekstami. Teraz stracony czas usiłuje się nadrabiać „polityką dziwnych kroków".

Reklama

Zobacz też

Reklama

Problemem jest to, że w tak ważnej sprawie wody w usta nabrało Centrum Operacyjne MON, nie odpowiadające na pytania, kierowane doń przez redakcje usiłujące poznać oficjalne stanowisko resortu obrony i zweryfikować krążące w przestrzeni publicznej bulwersujące informacje. Przynajmniej – taki był stan spraw na chwilę, kiedy ten materiał kierowaliśmy do publikacji.

Reklama
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama