Empatia Rafała Trzaskowskiego
W ciągu kilku dni wybuchło w Warszawie kilka pożarów, których charakter może wskazywać na celowe podpalenia. Najbardziej dramatyczny był pożar centrum handlowego przy ulicy Marywilskiej. Gwałtownie rozprzestrzeniający się ogień strawił w krótkim czasie stanowiska pracy i dobytek życia zawodowego wielu kupców. Osoby krytyczne wobec Trzaskowskiego, często wręcz mu nieżyczliwe, wytykały prezydentowi, iż nie pojawił się na miejscu tragedii, iż nie obiecał poszkodowanym wsparcia, nie dodał im otuchy. Jakże to były złośliwe i pozbawione racji komentarze okazało się już niebawem. Rafał Trzaskowski nie ukrywał się, nie uciekał przed problemem. On w tym czasie intensywnie pracował nad uruchomieniem pomocy dla poszkodowanych. I oto, już po dwóch dniach, na specjalnej konferencji ogłosił, iż miasto uruchomiło dla wszystkich poszkodowanych w tym pożarze specjalne, wydzielone tylko dla nich okienko w urzędzie, w którym będą mogli się zarejestrować jako bezrobotni.
Wielu polityków na miejscu prezydenta Warszawy uległoby pokusie udzielenia poszkodowanym wsparcia finansowego w kwocie kilkunastu czy choćby kilkudziesięciu tysięcy złotych. Uległoby pokusie rzucenia tym ludziom ochłapów. Bo cóż by mogli zrobić z tymi pieniędzmi? Odtworzyć za nie utracone stanowiska pracy? Odkupić utracony towar? Tylko po to, żeby sytuacja się powtórzyła w jakimś kolejnym pożarze? Rafał Trzaskowski nie był małostkowy, wiedział i czuł co dla tych ludzi w tym momencie jest najważniejsze. I swoją śmiałą decyzją umożliwił im uzyskanie statusu osób bezrobotnych niejako bez kolejki. Po kilku miesiącach rządów koalicji 13 grudnia zagraniczne firmy wycofują się z Polski, wstrzymywane są i anulowane inwestycje, firmy zagrożone są bankructwem i zwalniają pracowników. I wszyscy ci ludzie będą musieli tkwić w urzędach w długich kolejkach, by się zarejestrować jako bezrobotni. Trzaskowski tą jakże śmiałą decyzją uwolnił kupców od tej niewygody.
W Sejmie od kilku dni trwa strajk okupacyjny rolników, których gospodarstwa niszczy inny „pożar”, zwany dla niepoznaki zielonym ładem. Zdesperowani rolnicy podjęli strajk głodowy żądając spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Tusk kategorycznie odmówił podjęcia jakichkolwiek rozmów. Będąc w budynku sejmowym wręcz omija kondygnację na której przebywają rolnicy. Twierdzi, iż ci rolnicy nie są w rzeczywistości rolnikami. Taka ocena nie pozbawiona jest pewnych racji. Przecież Donald Tusk doskonale wie, iż w Sejmie orzą i zbierają żniwa posłowie a nie rolnicy. Sytuacja z dnia na dzień staje się coraz bardziej dramatyczna. Rolnicy, wobec braku woli spotkania ze strony premiera, zapowiedzieli strajk głodowy aż do końca, aż do głodowej śmierci.
Wierzę głęboko, iż nie dojdzie do takiej tragedii. Ale wierzę też, więcej, jestem głęboko przekonany, iż gdyby stało się najgorsze, gdyby rolnicy swój słuszny protest przepłacili życiem, to wtedy Rafał Trzaskowski jako prezydent stolicy Polski, w której znajduje się Sejm, stanie także na wysokości zadania. Stanie na wysokości zadania i otworzy w kancelarii jednego z warszawskich cmentarzy specjalne okienko, w którym rolnicy będę mogli bez kolejki załatwić gwałtownie i sprawnie wszelkie formalności związane z pochówkiem. Stop, zagalopowałem się. Oni już z tego przywileju Trzaskowskiego nie skorzystają, im już wtedy będzie to obojętne.
A czy nam, którzy to wszystko widzimy, też jest to obojętne? Czy udzieliła się nam specyficzna empatia Rafała Trzaskowskiego?
Marcin Bogdan