W miarę jak nasze społeczeństwo coraz głębiej wciągnięte jest w cywilizacyjny konflikt z Zachodem, a starcie z nim na Ukrainie nabiera coraz bardziej gwałtownego charakteru, aktualna staje się kwestia wprowadzenia cenzury, a choćby represji.
Zacznijmy od tego, iż cenzura i represje funkcjonują w każdym społeczeństwie. Kształtuje się bowiem ono wokół określonej ideologii, systemu podstawowych twierdzeń i reguł. Prawie nigdy nie są one wyraźnie zapisane w aktach prawa karnego czy administracyjnego, ale raczej stanowią pewien drogowskaz światopoglądowy, który stanowi pozaprawną stymulację dla stosowania prawa.
Liberalizm to też totalitaryzm
O tym, co jest dopuszczalne, a co wymaga siłowej ingerencji państwa, nigdy nie stanowi oderwane od rzeczywistości prawo. Przeciwnie – prawa uchwalane są przez przedstawicieli rządzącej ideologii i to oni dokonują jego interpretacji, ustalają hierarchię – kiedy, wobec kogo i w jakich przypadkach należy je stosować, w mniej lub bardziej surowy sposób. Odpowiadają też za jego wykonanie i system kar. To dlatego socjolog Max Weber stwierdził wprost, iż „prawo do legalnego stosowania przemocy posiada wyłącznie państwo”. A państwo zbudowane jest na podstawie idei.
Współczesne społeczeństwa zachodnie nie stanowią w tym sensie wyjątku i zasadniczo nie różnią się od innych reżimów totalitarnych ostatnich stuleci; komunizmu czy faszyzmu. Różnica dotyczy wyłącznie ideologii i metod. W pozostałych kwestiach każda ideologia działa tak samo: to, co jest z nią zgodne, jest akceptowane; to, co wykracza poza jej ramy, a tym bardziej – kwestionuje ideologiczne fundamenty (w tym przypadku liberalizmu), staje się przedmiotem cenzury i represji. Liberalizm opiera swoją politykę cenzorską na krytyce, marginalizacji, demonizacji wszelkich nieliberalnych teorii, systemów wartości i praktyk; penalizuje je, usuwa wszystko, co z nimi związane, z wszelkich platform społecznościowych, a następnie likwiduje zwolenników poglądów nieliberalnych. To właśnie nazywamy „kulturą kasowania” (cancel culture), „czujnością” (wokeism) itd.
Liberalne represje
Współczesna ideologia liberalna uznaje prawo do wolnego wyboru przez jednostkę dowolnej tożsamości zbiorowej, w tym rasowej, płciowej, a choćby gatunkowej (transhumanizm). Każdy, kto sądzi inaczej, jest dla niej przestępcą. Stąd biorą się nagonki na zwolenników klasycznej rodziny, patriotów, zwolenników wszelkich nurtów kolektywistycznych. Osoby podejrzane o niedostateczny liberalizm mają zamknięte drzwi do wielkich stacji telewizyjnych, mediów, a choćby sieci społecznościowych. jeżeli ktokolwiek, w tym choćby z szeregów elit, zacznie jakoś skręcać, odchodzić od liberalnych (całkowicie totalitarnych) dogmatów – czekają go niezwłocznie ostracyzm, cenzura i represje. Gdy tylko wybitny afroamerykański raper Kayne West założył koszulkę z niewinnym hasłem White lives matter (too) (Życie białych też ma znaczenie), w jednej chwili stał się w oczach publiczności postacią marginalną, ekstremistą i zagrożeniem dla bezpieczeństwa publicznego. Wszystko, co występuje przeciwko rządzącej ideologii, jest od razy zgniatane.
Oczywiście, totalitarne są nie tylko reżimy liberalne (totalitarny był też faszyzm i komunizm), ale skoro one również takimi są – oznacza to, iż nie ma wyjątków. I trzeba to uznać.
Inercja kopiowania Zachodu
W ten sposób pytanie o dopuszczalność cenzury i represji jako takich traci znaczenie. Pozostaje tylko zastanowić się nad tym, jakie powinny być cenzura i represje we współczesnym społeczeństwie rosyjskim. Są nieuniknione, ale jakie mają być?
Prowadzimy cywilizacyjną wojnę z Zachodem, na którym zatriumfowała ideologia liberalna. Deklarujemy nasze wartości tradycyjne i prezydent wydał choćby dekret nr 809 o konieczności ich ochrony przez państwo. Wartości te – miłosierdzie, miłość do Ojczyzny, sprawiedliwość, silna rodzina, pierwszeństwo ducha nad materią, solidarność itd. – kilka mają z liberalizmem wspólnego. Dlatego jest oczywiste, iż nasza cenzura i represje powinny opierać się na innych kryteriach od tych przyjętych na liberalnym Zachodzie. W tym przypadku zwykłe „skopiowanie i wklejenie” zachodnich standardów walki z odmiennymi poglądami i prowadzenie represji w oparciu o nie byłoby absurdem.
Tymczasem pozostałości liberalnych stereotypów dominujących w ostatnich dekadach w naszym społeczeństwie przez cały czas są bardzo silne. Nie jesteśmy już w przestrzeni liberalnej ideologii, przeciwnie – walczymy z państwami z tego obozu, ogłaszamy Rosję odrębną cywilizacją ze swoim własnym systemem wartości, a jednak wciąż (często w wyniku inercji) bierzemy z nich przykład.
Zełeński w zestawie obowiązkowym
Modelowym przeciwnikiem liberałów jawią się ci, którzy uznają tożsamość zbiorową – narodową (prawica) bądź klasową (lewica). To dlatego ich w pierwszej kolejności dotyka cenzura i represje; jakiekolwiek stawianie oporu liberalizmowi i indywidualizmowi – a w tej chwili globalizmowi, LGBT, krytycznej teorii rasowej, multikulturalizmowi i transhumanizmowi – uznawane jest za „zbrodniomyśl”. Jednocześnie sami liberałowie – przecież to oni są ideologicznymi hegemonami! – są nie tylko tolerowani, ale stają się wzorcowymi przykładami dominującego światopoglądu. Swoich przeciwników zaliczają oni natychmiast do grona „faszystów” (prawicę) lub „stalinistów” (lewicę), których los jest nie do pozazdroszczenia. Dziś do tego zestawu obowiązkowego wartości liberalnych dodaje się jeszcze „uwielbienie dla Zełeńskiego”, współczucie dla ukraińskich nazistów (którzy przecież wcale nie są „nazistami”, skoro walczą w imię liberalnego Zachodu przeciwko nieliberalnej Rosji) i bezwzględną rusofobię.
Jak mamy w tej sytuacji wprowadzać naszą suwerenną cenzurę i dobierać kryteria obiektywnie nieuchronnych represji?
Wolność w domu
Jak do tej pory, wprowadziliśmy zakaz krytyki prezydenta i wojska w warunkach prowadzenia działań wojennych. To kryterium całkowicie zrozumiałe i czytelne. Funkcjonują już także przepisy o zakazie publicznej krytyki specjalnej operacji wojskowej. Im bardziej konflikt będzie się zaostrzał, tym surowiej będą te kryteria stosowane.
W głębi duszy, za rodzinnym stołem człowiek może sobie pozwolić na posiadanie własnej „odrębnej opinii” na temat SOW, armii czy prezydenta. Przy czym na liberalnym Zachodzie przywykli już, iż na przykład dzieci donoszą na rodziców, iż ci w domowych rozmowach pozwalają sobie na krytykę multikulturalizmu, osób transpłciowych, Zełeńskiego czy nielegalnych imigrantów, a szczególnie chamowatych uchodźców z Ukrainy. I spotykają ich za to konsekwencje. U nas jednak rozmawiamy na razie o przypadkach publicznego naruszania pewnych reguł. W gronie rodzinnym póki co mamy całkowitą wolność – możesz mówić, co zechcesz. Nie nadużywałbym jednak i tego.
„Czerwono-brunatny” straszak liberałów
Jak dotąd nie wypracowaliśmy kryteriów ideologicznych i w tej sferze przez cały czas pozostajemy zakładnikami minionych czasów liberalnych. Naśladując Zachód, również wzięliśmy na celownik „podejrzane” konserwatywno-patriotyczne oraz lewicowo-socjalistyczne segmenty naszego społeczeństwa. Stosowano wobec nich skopiowane z liberalnego Zachodu poniżające określenia; stąd używany na ich określenie w latach 1990. przez rosyjską elitę termin „czerwono-brunatni”. Był on równoznaczny z nieliberałami – z lewicy, lub prawicy (a czasem obu z nich jednocześnie). Tamta epoka dawno minęła, ale powstałe w jej czasach instrukcje, w tym te obowiązujące w organach pilnujących przestrzegania prawa, w FSB i bloku politycznym władz rosyjskich, częściowo zachowano. Byłoby to zrozumiałe, gdybyśmy byli liberałami. My jednak z liberałami walczymy. Dlatego bez wątpienia nadszedł czas naniesienia poprawek na kierunki cenzury i zdefiniowania podstaw represji ideologicznych.
Liberalizm i terroryzm
Owszem, po stronie prawicy i lewicy w Rosji są postaci, które krytykują prezydenta, kierownictwo Ministerstwa Obrony, a niekiedy choćby powątpiewają w celowość SOW. To zabronione i za to państwo powinno surowo karać. Warto jednak zwrócić uwagę, iż ludzie aktywni ideologicznie i społecznie, stanowiący trzon ochotników i jądro grupy, która dniem i nocą okazuje im wsparcie, to niemal wyłącznie zwolennicy prawicowych lub lewicowych idei patriotycznych. Tym samym SOW w sensie ideologicznym spoczywa na barkach tych, którzy wyznają różne ideologie za wyjątkiem liberalnej. Parafrazując Jegora Lietowa, „w ostrzeliwanych okopach nie ma liberałów”. Nie ma również ateistów. Dlatego wyznawanie ideologii prawicowo-konserwatywnej lub lewicowo-socjalistycznej przez oskarżonych należałoby traktować nie jako okoliczność obciążającą, ale czynnik łagodzący (choć nie wykluczający) winę. Odwrotnie: gdy krytyka prezydenta, dowództwa armii czy SOW jako takiej i określone działania w tym kierunku prowadzone są przez liberałów – czyli tych, o których wiadomo, iż wyznają ideologię naszego wroga – stanowi to w tym przypadku okoliczność obciążającą. Zresztą sama obecność ideologii liberalnej (którą łatwo zidentyfikować po zwierzęcej nienawiści do prawicowych i lewicowych patriotów, czyli owych „czerwono-brunatnych”) powinna być z góry uznana za sygnał alarmowy oznajmiający: „Możliwa zdrada! Uwaga, liberalny ekstremizm!”. Charakterystyczny jest tu przykład terrorystki Darii Triepowej, która barbarzyńsko zamordowała korespondenta wojennego Władlena Tatarskiego i raniła innych, niczego niewinnych cywilów. Oczywiście, nie wszyscy liberałowie to zdeklarowani terroryści, ale ich ideologia wiedzie właśnie w takim kierunku. Podobnie przecież nie wszyscy muzułmanie czytający zakazaną w Rosji literaturę wahabicką i salaficką decydują się na zabijanie i wysadzanie się pasami szahidów. Jednak gdy tylko organy ochrony prawa znajdują tego rodzaju książki albo dostają informację, iż w jakimś ośrodku islamskim głoszony jest fundamentalizm, podejmowane są ostre środki prewencyjne. Tak samo należałoby postępować z liberałami. Po ujawnieniu faktu czytania lub pożyczania książki Karla Poppera Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, tej czarnej biblii George’a Sorosa, lub niezdrowego zainteresowania liberalną satanistką Ayn Rand, od razu należałoby podejmować obserwację. Zakaz liberalnych mediów i nadawanie wyglądającym najbardziej niewinnie statusu agenta zagranicznego to także kroki we właściwym kierunku. Zanim ktoś zostanie liberałem, powinien się dobrze zastanowić czym to grozi.
Liberał nie może być patriotą
Liberał z definicji nie może być rosyjskim patriotą, bo uważa się za „obywatela świata” i zwolennika wartości cywilizacji zachodniej. W Stanach Zjednoczonych czy w Unii Europejskiej może on jeszcze jakoś wspierać państwo, szczególnie w sytuacji, w której prowadzi ono wojnę z nieliberalnymi przeciwnikami. W Rosji jest to jednak niemożliwe. Istnieją oczywiście byli liberałowie i ci, którzy błędnie uznają się za „liberałów” (w wyniku braku wiedzy i zrozumienia). O nich tu nie mówimy. Jednak wyznawanie ideologii wroga, z którym prowadzi się prawdziwą wojnę, to pierwszy krok do popełnienia przestępstwa. Wyobraźcie sobie jak traktowano by obywatela radzieckiego, który czytałby Mein Kampf i podzielał najważniejsze przedstawione tam poglądy w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. A Poppera można czytać? I oglądać stację Dożdż (na szczęście zakazaną w Rosji), słuchać radio Echo Moskwy, które uciekło zagranicę? Nawiasem mówiąc, Echo Moskwy wyjechało, bo przestało transmitować moskiewski dyskurs. W Moskwie się już tak nie mówi i echo niesie już całkiem inne przesłanie.
Potrzeba własnego światopoglądu
Pojawiająca się teraz cenzura i represje, które dopiero się zaczynają, reagują na najbardziej oczywiste przypadki. Ale to dopiero pierwsze kroki. W warunkach konfrontacji z Zachodem kopiowanie jego kryteriów tego, co dopuszczalne, a co nie, byłoby po prostu głupie. Pewnych rzeczy już nie wolno robić. Niektórych, które u nas robić wolno (np. słuchać „Sputnika” czy oglądać RT), nie można robić na Zachodzie. Z kolei u nich dozwolony jest Instagram i Facebook (zabronione w Rosji instrumenty kulturowej i cywilizacyjnej agresji), a u nas nie. Niech w tych różnych cenzurach i strategiach represyjnych przejawia się niezależność cywilizacji. Nawiasem mówiąc, w Chinach jeszcze inaczej wygląda sprawa z tym, co można, a czego nie. W krajach islamskich i w Azji też jest ona odmienna. Nie istnieje społeczeństwo, w którym wolno wszystko. Ale nie istnieje też takie, w którym nie wolno niczego. Zawsze coś wolno.
To dlatego wszystkim liberałom można z góry przyznać status agentów zagranicznych. Nie oznacza on jeszcze wezwania do Komitetu Śledczego, czy trafienia do więźniarki. Nie chodzi choćby o samo uznanie za agenta zagranicznego. Po prostu o trafienie na listę obserwowanych. Profilaktycznie.
A tak w ogóle to konieczne jest wyjście poza ramy wszystkich trzech ideologii politycznych europejskiej Nowożytności (liberalizmu, komunizmu i nacjonalizmu) i stworzenie na bazie własnych wartości naszego narodu i państwa własnego, autentycznego i suwerennego światopoglądu. I dopiero w oparciu o niego można będzie planować swoją strategię cenzury i represji. Te ostatnie powinny być skierowane w imię jedności, potęgi i wierności, przeciwko ideologicznym wrogom Rosji, tym jawnym, i tym ukrytym.
prof. Aleksander Dugin
Źródło: России нужны цензура и репрессии – РИА Новости, 28.07.2023 (ria.ru)