Coraz bardziej niepokojące stają się decyzje Zachodu wobec zagrożeń jakie mogą za sobą nieść ich skutki. Nowy kanclerz Friedrich Merz oświadczył, iż nie ma już żadnych ograniczeń zasięgu broni dostarczanej Ukrainie. A to może oznaczać, iż Ukraina może znajdować cele znajdujące się głęboko na terytorium Rosji. Co to w ostateczności oznacza? A no to, iż uderzenia Taurusa będą postrzegane jako udział Berlina w konflikcie. Rosyjskie MSZ twierdzi właśnie w taki sposób, iż sojusznicy Ukrainy angażują się przez to w konflikt zbrojny. Wszystko to działo się podczas poniedziałkowego przemówienia na konferencji prasowej. Ograniczenia które mają być zniesione dotyczyły wcześniej tego co wcześniej ustaliły nie tylko Niemcy ale i Wielka Brytania, Francja czy USA.
Tajne plany
Friedrich Merz powiedział dodatkowo, iż nie chce ujawniać planów, które dotyczyć mają ujawnienia w przyszłości szczegółów dotyczących dostaw broni. Wiadomym staje się, iż ujawnianie większej ilości informacji na ten temat mogłoby spowodować jak to powiedział rzecznik rządu Stefan Cornelius, iż „rosyjski agresor mógłby wyciągnąć z nich wnioski”. Dlatego też nie chce on mówić o ilości niektórych pocisków. Jedno może być pewne, iż po wcześniejszych informacjach, które tyczyły się tego, iż Friedrich Merz miał oświadczyć, iż nie ma zamiaru wysyłać Ukrainie Taurusów na Ukrainę, to widocznie mogło być to informacją albo fałszywą bądź też po dłuższych rozmowach decyzję zwyczajnie zmieniono, twierdząc iż widocznie są w stanie zaryzykować wejście z całym sojuszem do wojny. Już w kwietniu można się było dowiedzieć, iż Merz chce się odróżniać od Scholza, który był niezdecydowany w sprawie wysyłania Taurusów na Ukrainę i oświadczył, iż „rozważy wysłanie niemieckich pocisków dalekiego zasięgu Taurus do Kijowa jako części szerszego europejskiego pakietu wsparcia”. Co znalazło swoje uzasadnienie w nazywaniu Merza szeryfem.
Pomimo ostrzeżeń
Najwidoczniej uznano, iż Olaf Scholz jest za miękki na taką decyzję i zaczęto szukać kogoś, kto weźmie na siebie ten ciężar pomimo ostrzeżeń Marii Zacharowej, która nie dość iż uznała tego typu posunięcie, którego entuzjastą od zawsze był Merz, za wejście Niemiec do wojny po stronie reżimu w Kijowie, to podkreśliła, iż niesie to za sobą wszelkiego rodzaju konsekwencje. Spełnianie wszystkich życzeń Kijowa oznaczać może w konsekwencji rozpoczęcie na pełną skalę 3 wojny światowej, co wskazuje dodatkowo, iż nie będzie miało znaczenia kto zostanie prezydentem Polski, bo przecież nie nasz kraj, który jest głównym hubem przerzutowym dla dostarczania broni będzie decydował o tym iż Niemcy wyślą takie rakiety. I także nikt nie weźmie pod uwagę co stanie się z naszym krajem jeżeli Rosja zdecyduje się odpowiedzieć, a przecież nie oznacza to, iż konsekwencje mogą dotknąć tylko Niemcy. Sytuacja więc staje się najbardziej niebezpieczna od czasów końca drugiej wojny światowej…
Bartłomiej Doborzyński (Barometr Polski)