
Do takiego wniosku skłaniają mnie ostatnie wydarzenia z USA i Europy. Konkretnie napaści na salony Tesli, podpalone samochody .
Przecież wcześniej prawa strona sceny politycznej, konserwatyści, prawacy itd. non stop hejtowali samochody elektryczne. To miało być zło wcielone. Wręcz pojazdy sprzeczne z naturą, nie mówiąc o interesach Big Oil, Saudów czy Rosji. I co? Ano nic. Czasem ktoś zastawił ładowarkę swoim dieslem, albo puścił dym z rury na znienawidzonego elektrosamochodziarza.
Ale nigdy przenigdy nie było masowej akcji podpalania samochodów, niszczenia salonów itp.. aż do teraz. A wystarczyło, iż Musk, dotychczasowy guru ekologii i czystego transportu dokonał innego niż mainstremowo przyjęty, wyboru politycznego. Śmie robić coś, co nie podoba się jego dotychczasowym wyznawcom i od razu pojawiła się przemoc w skali niespotykanej po prawej stronie sceny politycznej.
Więc jak to jest? czy lewacy są bardziej skłonni do przemocy?