CZOŁG I TRAKTOR
Kolega Mietek wreszcie skończył składać czołg. Trwało to chyba ze dwa lata. Ale się nie poddał, ciągnął tą historię i doprowadził do końca. Kibicowaliśmy mu, dopytywaliśmy o postępy. Marcin zresztą był tematem zainteresowany z racji tego, iż to u jego żony w kiosku Mietek odbierał kolejne numery z kawałkami „tygrysa” – ja byłem raczej zainteresowany samym zjawiskiem.
Mietek składał „tygrysa” dla wnuka. „Tygrys” miał jeździć, klekotać gąsiennicami, imitować dźwiękowo strzały z działa i być całkiem spory rozmiarowo – zjawiskowa zabawka.
Na początku zapał był wielki – tak jak oczekiwania. Mietek planował złożyć kadłub i wyeksponować na półce regału, a potem dokładać resztę. Ale plan wydawcy był inny. To, co można było wyeksponować na półce miało być w tym planie efektem finalnym. Najpierw numery z częściami kadłuba. Potem trochę wieży. Potem trochę bebechów. Żadnego fragmentu dającego się w całości zaprezentować.
Inny ze znajomych z tych samych powodów zaczął składać „ursusa” z przyczepą, i też spotkał się z tą samą strategią: trochę tego, potem trochę tamtego. Podupadł w zapaleniu już na samym początku, postanowił: złożę traktor, a srać na przyczepę, ale wydawca puścił trochę części traktora, a potem trochę części przyczepy. Zdecydowane nie dla składania segment po segmencie.
Ale Mietek skończył. „Tygrys” jeździ i strzela.