Chcą podnieść ceny alkoholu. Prezydent powie: nie? "W wielu domach wódka jest jak chleb"

kobieta.gazeta.pl 6 часы назад
Można by rzec, iż tematy alkoholowe są obecne w codziennych rozmowach Polaków. Szczególnie gorąco robi się wtedy, gdy trafiają na rządowe biurka. Nie inaczej stało się w ostatnich dniach. Ministerstwo Finansów przedstawiło projekt ustawy, podnoszącej akcyzę na alkohol o 15 proc. Szef kancelarii prezydenta zapowiedział, iż Karoli Nawrocki prawdopodobnie go zawetuje.
Dlaczego Karol Nawrocki nie chce podpisać ustawy o podniesieniu akcyzy na alkohol? Obecny prezydent w kampanii wyborczej zarzekał się, iż będzie wetował każdą ustawę, która będzie zakładała podnoszenie podatków - jest w tym więc konsekwentny. Warto jednak zauważyć, iż sama idea zaczęła się w czasach rządów jego partii. Ale po kolei.


REKLAMA


Zobacz wideo Anna Wendzikowska przyznała się do depresji. "Tajemnicą było, iż w domu był alkohol" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


Podniesienie akcyzy na alkohol to żadna nowość. Już za PiS-u przyjęto Mapę Akcyzową
Projekt ustawy przedstawiony przez MF zakłada podniesienie akcyzy na alkohol o 15 proc. w 2026 roku i o kolejne 10 proc. w roku następnym. Skąd takie liczby? Prawdopodobnie z analizy skuteczności Mapy Akcyzowej. jeżeli dzielić tu Polaków na zwolenników PiS-u i koalicji rządzącej, można nieźle w całej sprawie namieszać. Okazuje się bowiem, iż projekt podwyższenia akcyzy na alkohol to żadna nowość. Już za czasów rządów PiS-u w 2021 r. przyjęto Mapę Akcyzową, która zakładała stopniowe podnoszenie akcyzy o 5 proc. w latach 2023-2027. Jak czytamy na stronie Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, wysokość ta była jednak niewspółmierna ze wzrostem inflacji i wynagrodzeń Polaków - nie zmniejszyła ekonomicznej dostępności alkoholu. Przez co nie pozwoliła na zatrzymanie wzrostu spożycia. Biorąc pod uwagę przykładowo piwo, dane są wręcz szokujące.
Jeszcze w 2019 za przeciętną płacę można było zakupić 866 litrów piwa [...]. Po pięciu latach było to już 1109 litrów piwa [...]. Dane wskazują na 28-proc. wzrost dostępności piwa
- czytamy na stronie KCPU. Być może z tego właśnie powodu zdecydowano o zwielokrotnieniu proponowanego wzrostu akcyzy. By po prostu cały zabieg był skuteczny. Jest na to szansa? Co na ten temat sądzą Polacy? W sieci pojawiło się mnóstwo głosów po obu stronach. Jedni twierdzą, iż podniesienie akcyzy nie zmniejszy problemu alkoholowego, a ma być tylko formą "łatania dziury budżetowej" państwa. Według innych każda forma walki z alkoholizmem jest dobra, a pieniądze z podatków i tak idą na potrzeby obywateli.


Podnosić akcyzę na alkohol? "W wielu domach wódka jest traktowana jak chleb"
A jak na tę sprawę patrzą moi rozmówcy? Czy podniesienie akcyzy ma szansę zmniejszyć chęć na sięgnięcie po kieliszek lub kufel? I tu nie zabrakło przeciwstawnych opinii. - Jak dla mnie to powinni podnieść to i razy trzy. To nie jest artykuł pierwszej potrzeby. Śmiechem jest to, iż piwo w promce 12+12 wychodzi taniej niż chleb - twierdzi jedna z osób, które zagaiłam w tym temacie. Podobne zdanie ma kolejna: - Na niezdrowe rzeczy to mogą nakładać duże podatki, bo jeżeli to pomoże choćby jednej osobie, to już jest sukces. Mówienie, iż wtedy alkoholik nie będzie miał na chleb, bo będzie musiał więcej na gorzałę wydać, do mnie nie trafia.


Ja nie kupuje tego, iż podwyższymy cenę i problem zniknie. Moim zdaniem jak ktoś ma problem alkoholowy, to i tak znajdzie sposób, żeby go zdobyć, czy będzie kosztować 8, czy 10 zł. Niestety w wielu domach wódka jest na równi traktowana jak chleb, mąka, makaron. Ile by nie kosztowała, ludzie będą kupować
- twierdzi mój następny rozmówca.
- Zastanawiam się, jak długo możesz podnosić ceny, by mieć realne efekty. Chodzi mi o to, iż to nie będzie miało efektu zawsze, bo w pewnym momencie spożycie przeniesie się do szarej strefy. Choćbyśmy chcieli, to spożycia w społeczeństwie nie zredukujemy do zera. Nie wiem, czy to w Szwecji, czy Finlandii jest ograniczenie sprzedaży alkoholu po którejś godzinie i ponoć Szwedzi/Finowie masowo kupują kontrabandę od tirowców z Polski - dodaje kolejna osoba.
- Czemu, jak się proponuje takie rozwiązania, to jest mowa od razu tylko o ludziach z problemem alkoholowym? - zaczyna następna rozmówczyni. - To oczywiste, ze takiej osobie pomoże tylko leczenie, na które swoją drogą jak bardzo państwo by się nie starało, musi sama chcieć iść. Chodzi też o zapobieganie, zanim u kogoś rozwinie się problem alkoholowy. Uważam, iż zniechęcanie ludzi do kupowania alko wysoką ceną to też jakiś sposób, żeby z tym walczyć.
Swoim spojrzeniem na tę sprawę podzielił się też mój ostatni rozmówca. - Prosta analogia. Masz czekoladę. 1 kg kosztuje 1 zł, jest pyszna i wszyscy ją kupują. Nagle masz 50 proc. otyłych ludzi w kraju. To, iż podniesiesz cenę do 100 zł za 1 kg nie spowoduje ze nagle 50 proc. otyłych ludzi magicznie zrzuci nadwagę albo zacznie się odchudzać. Natomiast ludzie, którzy są młodzi i jeszcze nie mają otyłości, nie będą kupowali tej czekolady, bo jest za droga. I cyk za 20 lat liczba ludzi otyłych spadła z 50 do 10 proc.


Podniesienie cen to nie jest plasterek na wszystko. Nic nie rozwiąże problemu w 100 procentach. Używamy środków, które mamy do walki i moim zdaniem, dopóki realnie przynosi to jakieś korzyści i redukcje w spożyciu, to podnośmy ceny. A mamy badania, które potwierdzają, iż to pomoże
- kwituje.


Podniesienie akcyzy na alkohol zmniejszy problem? "Istnieją przytłaczające dowody"
I wygląda na to, iż trafnie. Jak wynika z analizy WHO, podniesienie podatków na produkty alkoholowe to jeden z trzech najskuteczniejszych sposobów na realne zmniejszenie jego spożycia. Potwierdzają to także badania wskazane przez dietetyków z zespołu Dietetyka #NieNaŻarty. Z obszernego wpisu na Instagramie dowiadujemy się, iż "istnieją PRZYTŁACZAJĄCE dowody na to, iż wyższe podatki i ceny alkoholu wiązały się z niższym całkowitym spożyciem alkoholu. A uwierz, iż w nauce słowo 'przytłaczające dowody' pada bardzo rzadko". Jak to wygląda w numerkach? Autor wpisu powołał się na publikację kanadyjskich naukowców z 2022 roku. Według niej każdy wzrost ceny o 10 proc. zmniejszyłby spożycie:


piwa o 3 proc.,
wina o 6 proc.,
napojów spirytusowych (np. wódki) o 6,5 proc.


"Według modelowych obliczeń, spożycie alkoholu w Polsce spadłoby dzięki [podwyższeniu akcyzy o 15, a potem o 10 proc. - przyp. red.] o około 3-4,5 proc. w pierwszych latach i 5-7 proc. w kolejnych" - czytamy w instagramowej relacji w cytowanym źródle.
Kolejne badanie, które warto tu zacytować, to publikacja naukowców z University of Florida. Według nich podwojenie podatków na alkohol doprowadziłoby do zmniejszenia liczby zgonów choćby o 35 proc., wypadków drogowych o 11 proc., a przemocy domowej o 2 proc. Nie można w tym miejscu pominąć realnych statystyk. Dane Eurostatu wskazują, iż średnia liczba zgonów spowodowanych alkoholizmem w Europie wynosi 3,6 na 100 tys. mieszkańców. W Polsce ten wskaźnik wynosi ponad 10 - gorzej jest tylko w Słowenii (ponad 17).


Ktoś mógłby powiedzieć: alkohol to mój wybór i nikomu nic do tego. Otóż niezupełnie. Z zeszłorocznego badania Akademii Polonijnej w Częstochowie wynika, iż choćby 4-5 milionów Polaków walczy z alkoholizmem. Obok każdej z tych osób znajdują się znajomi, rodzina, współpracownicy. Szacuje się, iż z negatywnymi skutkami nadmiernego spożywania alkoholu walczy około 12 milionów Polaków. Oznacza to, iż co trzecia osoba ma przykre (nieraz tragiczne) doświadczenia związane z alkoholem w swoim otoczeniu. A co wy sądzicie na temat projektu zaproponowanego przez Ministerstwo Finansów? Czy waszym zdaniem Karol Nawrocki powinien podpisać ustawę o podwyżce akcyzy na alkohol? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.
Читать всю статью