W jednym z wywiadów na Kanale Zero, z udziałem dwóch komików i naciągaczy, tzw. „Rodaków Kamratów” (pomijając samą formę i kontekst tej rozmowy), niejaka Arleta Bojke, występująca w roli „ekspertki”, stwierdziła, iż ideologia banderowska nie jest skierowana przeciwko Polsce. Według niej banderyzm nie powinien być postrzegany wyłącznie przez pryzmat rzezi wołyńskiej, a im dalej w głąb Ukrainy, tym rzekomo mniej widać flag i symboli z nim związanych.
Banderyzm jest propolski? Tego typu słowa brzmią jak próba wybielenia czarnego wilka, tylko iż ubranego w białą skórę. Piszę ten tekst jako odpowiedź tezy postawione przez panią Bojke. Banderyzm nie tylko nie zniknął z Ukrainy, ale przez cały czas ma się tam dobrze i pozostaje ideologią jawnie antypolską – co potwierdza zarówno historia, jak i współczesna rzeczywistość. Zanim znów zaczniemy słuchać opowieści o „braterskiej przyjaźni”, warto przypomnieć kilka faktów.
Stepan Bandera był liderem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), współpracownikiem III Rzeszy, a ideologia, którą głosił, legła u podstaw działalności zbrodniczej UPA. W latach 1943–1944 bojówki UPA dokonały na Wołyniu i w Galicji Wschodniej masowych mordów na ludności polskiej. Szacuje się, iż ofiarą tych zbrodni padło około 200 tysięcy Polaków – kobiet, dzieci i starców. Nie była to „wojna”, jak próbują dziś przekonywać ukraińskie instytucje państwowe. Było to zaplanowane i systematyczne ludobójstwo.
Bandera głosił ideologię ukraińskiego integralnego nacjonalizmu, w której Polska była jednym z głównych wrogów – zaraz po ZSRR. Był skrajnym szowinistą, a jego wizja Ukrainy nie przewidywała miejsca dla Polaków.
Banderyzm dziś – ideologia, która nie umarła
Banderyzm nie zakończył swojego istnienia w 1959 roku wraz z zabójstwem Bandery w Monachium. Wręcz przeciwnie na Ukrainie rozrasta się jak chwast w zaniedbanym ogrodzie. Pomniki Bandery stoją we Lwowie, Iwano-Frankiwsku i wielu innych miastach – łącznie ponad 50 w całym kraju. Czerwono-czarna flaga UPA powiewa na grobach poległych żołnierzy, na demonstracjach, a choćby na stadionach. Według dostępnych źródeł po 2014 roku flaga ta funkcjonowała jako nieoficjalna flaga wojenna Ukrainy.
Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej otwarcie gloryfikuje OUN i UPA, a w szkołach Bandera przedstawiany jest jako bohater walki o niepodległość. Niedawno na moim X można było zobaczyć film z ukraińskiej szkoły, na którym uczniowie śpiewają pieśni ku czci Bandery, trzymając czerwono-czarne flagi.
W polityce również nie jest to margines. Partie takie jak Swoboda otwarcie odwołują się do tej ideologii. Gdy prezydent Karol Nawrocki zaproponował zakaz propagowania banderyzmu i zrównanie jego symboliki z nazistowską, Kijów zagroził Polsce odwetem. To najlepiej pokazuje, jak głęboko ta ideologia wrosła w ukraińską tożsamość narodową.
Dlaczego banderyzm jest antypolski? Ponieważ neguje polskie ofiary. Ukraina broni symboliki UPA, pod którą mordowano Polaków, twierdząc, iż jest to symbol walki o wolność. Dla nas jest to symbol hańby, zbrodni i ludobójstwa.
W 2025 roku napięcia na tym tle już są wyraźne. Dochodzi do incydentów z banderowskimi flagami w Polsce, m.in. podczas wydarzeń kulturalnych w Warszawie. choćby w Parlamencie Europejskim eurodeputowani pytają o działania przeciwko banderyzmowi wśród Ukraińców przebywających w Europie. I nie jest to „rosyjska propaganda”, jak dziś wygodnie się mówi. To są fakty. Banderyzm dzieli Polaków i Ukraińców, ponieważ Ukraina nie chce rozliczyć się z Wołyniem. Zamiast ekshumacji i przeprosin dostajemy obronę sprawców.
Czas powiedzieć dość
Pani Bojke nie można udawać, iż banderyzm nie jest ideologią antypolską. To trucizna zatruwająca relacje polsko-ukraińskie. Polska wspiera Ukrainę miliardami złotych, wysyła pomoc, broń i pieniądze, a w zamian słyszy, iż nie ma zgody na ekshumacje polskich ofiar – choć Niemcy taką zgodę otrzymują. Czas powiedzieć: dość. Żadnych ustępstw wobec tych, którzy czczą ludobójców. Niech ten felieton będzie przypomnieniem: banderyzm na Ukrainie wciąż żyje, wciąż dominuje i wciąż jest ideologią jawnie antypolską.
Autor: Roman Majewski
Polecamy również: Od stycznia CBAM uderzy w zwykłych Polaków. Podrożeją m.in. części samochodowe










