Dwa dni po zaprzysiężeniu, w piątkowe przedpołudnie kamery Polsat News uchwyciły prezydenta Karola Nawrockiego spacerującego po korytarzach rezydencji Belweder. Nagle niespodziewanie wychylił się przez jedno z okien i pomachał do osób zgromadzonych na zewnątrz, krzycząc: "Będę wychodził za pół godziny".
Staje się moim idolem
Zarówno zdjęcie, jak i nagranie błyskawicznie stały się viralem. Internauci oszaleli na punkcie tego momentu. Nawrocki, ubrany w czarną koszulkę bez rękawów zamiast garnituru, nadał całej sytuacji luźny, niemal koleżeński charakter. Owszem, przeciwnicy Nawrockiego gwałtownie wykorzystali tę sytuację, tworząc liczne kąśliwe memy. Jednak wiele osób spoza jego elektoratu zaczęło stopniowo zmieniać swoje nastawienie i coraz bardziej się do niego przekonywać.
"Wspaniały! Coraz bardziej mi się podoba!"
"Coraz bardziej go lubię, nie umiem tego wytłumaczyć. Dzieje się to jakoś mimowolnie"
"Swój chłop!"
"I taki ma być prezydent. Zwyczajny facet!"
– Wiesz, jak bardzo nie lubię PIS-u – mówi moja znajoma Monika, którą zdjęcie Nawrockiego w oknie również urzekło. – Nie znoszę Kaczyńskiego, nie podoba mi się, co głosi ta partia. Byłam zawiedziona prezydenturą Andrzeja Dudy, rozczarowana jego żoną, która nic nie robiła. Miałam głosować na Rafała Trzaskowskiego. Ale im więcej oglądałam w mediach społecznościowych Karola Nawrockiego, tym bardziej mnie do siebie przekonywał. Charyzmatyczny, solidny, konkretny facet, a nie jakaś melepeta. Do tego blisko ludzi. Obce dziecko na barana weźmie, dłoń uściśnie. Jak trzeba, to i fartuch założy i będzie sękacza wyrabiał z kołem gospodyń wiejskich, ale i na siłowni pociśnie. Widzę, iż umie odnaleźć się w każdej sytuacji.
Monika postawiła krzyżyk na karcie wyborczej przy Nawrockim, mimo iż wcześniej oburzała się kontrowersjami, które wokół niego się pojawiały w przestrzeni publicznej.
Jak mówi dalej, nie zawiodła się. Wręcz przeciwnie. Coraz bardziej się do niego przekonuje.
– Śledzę jego media społecznościowe. I rosół zje z innymi, i pompki zrobi. Chyba powoli staje się moim idolem. Najgorsze, iż sama jestem zaskoczona swoimi słowami – przyznaje.
– Warto uczciwie przyznać, iż potrafi budować komunikację społeczną. W odróżnieniu od władzy, którą sobie wybrałem, co mnie doprowadza do totalnego przygnębienia. Gdy tak patrzę na to okienko, to myślę, iż zrobiłbym dokładnie to samo, gdybym był prezydentem – komentuje wiralowe zdjęcie w swoich mediach społecznościowych Paweł Lęcki, kiedyś nauczyciel, dziś felietonista.
Pod jego postem lawina komentarzy o Nawrockim. Jeden z nich brzmi: "Trudno go nie lubić". Kontaktuję się z jego autorką. Pytam, co kryje się za tym zdaniem. – Absolutnie nie jestem z jego elektoratu, a choćby chyba nie z elektoratu PiS – zaznacza internautka, Madalena Piwowarska. – Jednak patrząc z dystansu i analizując sytuację, czuję duży niedosyt wobec rządu i dlatego zaczynam patrzeć krytycznie na wszystkich, nie tylko na PiS, ale też na PO i Lewicę, które mnie zawodzą.
Internautka przyznaje, iż była głęboko poruszona zachowaniem mediów, zwłaszcza w kontekście ataków wymierzonych w żonę Nawrockiego. – Ocenę jej stroju i zachowania odebrałam jako nieprzyjemny i nieuzasadniony atak – mówi. – Jestem osobą o lewicowych poglądach i zależy mi na tym, by ludzie szanowali innych. Przykładanie aż tak dużej wagi do wyglądu kobiety uważam za przesadę.
Kolejnym momentem, który wpłynął na jej postrzeganie prezydenta, był wspomniany gest z jego strony. – Zachował się bardzo serdecznie, skracając dystans – wspomina. – Było to miłe i ukazało jego ludzką, autentyczną stronę.
Mimo swoich poglądów i zastrzeżeń wobec PiS, Magdalena akceptuje fakt, iż Nawrocki objął urząd prezydenta Polski. – Niezależnie od moich opinii na temat różnych kontrowersji z nim związanych, pełni teraz tę funkcję i zasługuje na szacunek – podkreśla. – Tamte kwestie tracą teraz na znaczeniu. Wulgarne ataki i hejt uważam za nieakceptowalne. Jako Polka pragnę, by był traktowany z szacunkiem, niezależnie od moich osobistych poglądów.
Przypomnijmy, iż cały czas nie zostało wyjaśnione, w jakich okolicznościach Karol Nawrocki przejął kawalerkę w Trójmieście, do której posiadania długo nie chciał się przyznać, dopiero dziennikarskie śledztwo go do tego zmusiło, a i wtedy nie mógł "postawić" na jedną wersję wydarzeń. Ale jak widać fakt ten blaknie po objęciu przez niego urzędu.
Podobne zdanie jak Magdalena ma Krzysztof, internauta, który w nowym prezydencie upatruje nadziei, iż "wreszcie będzie normalnie". Co to dokładnie oznacza?
– Że Polska będzie silna, a prezydent dostępny dla ludzi. Nie taki za szkłem. Nie jestem za PiS-em i nigdy nie byłem, ale Nawrocki to zupełnie inna liga – uzasadnia krótko.
Polityczny celebryta
Prof. SGH Małgorzata Molęda-Zdziech, socjolożka, politolożka i antropolożka, w rozmowie z naTemat wyjaśnia, iż media funkcjonują dziś w trybie 24/7, co wymusza na politykach stały kontakt z odbiorcami oraz nieustanne dostarczanie nowych treści.
– Media coraz głębiej przenikają każdą sferę życia polityków – zauważa ekspertka. – To już nie są czasy, gdy przekaz można było kontrolować, ograniczając go jedynie do oficjalnych wystąpień i unikając pokazywania życia prywatnego czy rodzinnego.
Jak podkreśla, współczesna polityka ulega tabloidyzacji oraz zjawisku postpolityki, które mają na celu uczynienie jej atrakcyjną także dla osób, które na co dzień nie interesują się tą dziedziną życia.
– Stąd bierze się tendencja do przedstawiania polityków jako "zwykłych ludzi" – postaci bliskich społeczeństwu, posiadających słabości, a czasem choćby łamiących obowiązujące konwenanse – wyjaśnia.
W tym kontekście obraz prezydenta Karola Nawrockiego wychylającego się z okna Belwederu w czarnej koszulce bez rękawów staje się gestem niezwykle wymownym. – To wyraźny kontrast wobec tradycyjnego wizerunku głowy państwa w garniturze i pod krawatem – wskazuje socjolożka. – Gest ten zbliża prezydenta do społeczeństwa i wpisuje się w tzw. zwrot demotyczny, czyli przesunięcie uwagi w stronę demosu, czyli zwykłych ludzi.
Ekspertka dodaje, iż taki gest ma również wymiar antyelitystyczny. – Kiedyś, by wejść do elit, trzeba było spełnić określone kryteria, takie jak wyższe wykształcenie czy znaczący dorobek – tłumaczy.
– Choć prezydent Nawrocki legitymuje się dyplomem i stopniem doktora, to jego zachowanie, język oraz kontakty z osobami o wątpliwej reputacji sprawiają, iż wielu postrzega go jako kogoś bliskiego zwykłym ludziom. Dla części społeczeństwa właśnie to jest wartością, iż na najwyższym urzędzie zasiada "swój człowiek". Określenie "blisko ludzi" wydaje się więc raczej elementem szerszego trendu przełamywania dystansu między elitami a społeczeństwem niż efektem spójnej wizji komunikacyjnej.
Jak powszechnie wiadomo, w trakcie kampanii pojawiło się wiele doniesień o aferach i kontrowersjach związanych z prezydentem, m.in. dotyczących tzw. ustawek, sutenerstwa czy też wspomnianego wczesniej przejęcia mieszkania od starszego człowieka. Nasza rozmówczyni zauważa, iż mimo to społeczeństwo nie odwróciło się od niego.
– Wręcz przeciwnie, analiza kampanii pokazuje, iż nadmiar negatywnych, często trudnych do zweryfikowania informacji, mógł przynieść skutek odwrotny do zamierzonego – podkreśla.
– W postpolityce to media kreują wydarzenia, przez co trudno jest jednoznacznie ustalić, gdzie leży prawda. Zwolenników Nawrockiego, natłok negatywnych komentarzy i zarzutów jedynie utwierdzał ich w przekonaniu o trafności podjętej decyzji.
Ekspertka wskazuje na uruchamianie się mechanizmów plemiennych, a choćby quasi-rodzinnych. – Skoro ktoś z "naszych" jest atakowany, trzeba go wspierać bez względu na okoliczności – tłumaczy. – W polskiej kulturze dodatkowo utrwalają to przysłowia o "praniu brudów we własnym domu" i potrzebie trzymania się razem "jak jedna pięść".
W przestrzeni publicznej Marta Nawrocka bywa porównywana do księżnej Diany, a córka prezydenta określana jest mianem "księżniczki".
– To zjawisko wynika raczej z tabloidyzacji i kultury plotek niż z przemyślanej strategii kreowania wizerunku – zauważa ekspertka.
Dodaje, iż rola pierwszej damy w Polsce pozostaje nieformalna i nieuregulowana prawnie. – Na razie jej aktywność ogranicza się do wspierania męża i nie obejmuje samodzielnych inicjatyw – tłumaczy. – W Belwederze zatrudniona została osoba odpowiedzialna za jej wizerunek, ale konkretna strategia na razie nie jest znana.
Prof. Molęda-Zdziech, autorka książki "Czas celebrytów. Mediatyzacja życia publicznego", wskazuje także na kult wyrazistych, charyzmatycznych postaci w polskiej tradycji politycznej.
– W części elektoratu rośnie potrzeba widzenia w liderze osoby silnej, nie tylko politycznie, ale i fizycznie – zauważa. – Dlatego podkreślanie sprawności fizycznej, sportu czy aktywności jest elementem budowania wizerunku twardego i niezłomnego polityka.
Ekspertka podkreśla, iż współczesne kreowanie wizerunku polityków opiera się na mechanizmach charakterystycznych dla kultu celebrytów. – Politycy stają się "politycznymi celebrytami", wokół których tworzą się mity – tłumaczy.
– Lech Wałęsa zasłużył się w walce o wolność i Pokojowej Nagrodzie Nobla. Karol Nawrocki korzysta z innego zestawu wartości – stawia na siłę, odwagę oraz wizję wyjątkowego państwa, co może przywodzić na myśl strategię Donalda Trumpa i ruch MAGA.
Część elektoratu z kolei z entuzjazmem porównuje Karola Nawrockiego do papieża Jana Pawła II, ciesząc się, iż mają swojego "drugiego Karola". Socjolożka wyjaśnia, iż choć takie skojarzenia wynikają przede wszystkim ze zbieżności imion, kryją się za nimi znacznie głębsze mechanizmy kulturowe.
– W polskiej tradycji istnieje silny kult wyrazistych, charyzmatycznych postaci – tłumaczy ekspertka. – Wielu wyborców pragnie widzieć w swoim liderze osobę nie tylko silną politycznie, ale też fizycznie. Podkreślanie sprawności fizycznej, uprawianie sportu i zainteresowanie aktywnościami, które wcześniej rzadko pojawiały się w oficjalnym dyskursie, buduje wizerunek twardego i niezłomnego polityka.
Kierowniczka Katedry Studiów Politycznych w Instytucie Studiów Międzynarodowych Kolegium Ekonomiczno-Społecznego SGH podkreśla, iż ten mechanizm nie jest niczym nowym. – W socjologii zwraca się uwagę na podobieństwa między kultem polityków a kultem świętych – mówi. Już socjolog Stefan Czarnowski zwracał na to uwagę poświęcając jedną ze swych prac kultowi św. Patryka.
– W obu przypadkach pojawia się potrzeba obcowania z postacią "wyjątkową", niemal predestynowaną do pełnienia swojej roli. Funkcja prezydenta jest wyjątkowa, a gdy wyborcy utożsamiają się ze swoim kandydatem, jego zwycięstwo staje się także ich osobistym sukcesem. To z kolei wzmacnia potrzebę mitologizowania lidera i przypisywania mu niemal sakralnych cech.
"Swój chłop", "drugi Karol", "do bitki, i do wypitki". Czy narracja, która wykształciła się wokół Karola Nawrockiego, jest pozytywna? Prof. Małgorzata Molęda-Zdziech zwraca uwagę, iż w kreowaniu wizerunku zawsze obecny jest element manipulacji – choćby jeżeli nie polega ona na fałszu, to na selektywnym doborze faktów.
– Nie chodzi o to, iż przekazywane informacje są nieprawdziwe – wyjaśnia ekspertka – ale o to, iż nigdy nie pokazuje się pełnego obrazu. Zawsze jest to świadome wybieranie i łączenie elementów w taki sposób, by wywołać określony efekt.
Wchodzi w tłum
Mateusz Sabat, ekspert w dziedzinie marketingu politycznego, doradca i strateg, tłumaczy w rozmowie z nami, iż gest Karola Nawrockiego należy rozpatrywać w kontekście jego szerszej strategii politycznej.
– Wchodząc do polityki, Karol Nawrocki był oczywiście wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość, jednak w swojej narracji bardzo mocno podkreślał, iż jest kandydatem obywatelskim – mówi Sabat.
Ekspert zaznacza, iż mimo wsparcia partii, Nawrocki konsekwentnie przedstawiał siebie jako reprezentanta szerokich grup społecznych.
– Potwierdza to jego pierwsze orędzie po zaprzysiężeniu, w którym, w przeciwieństwie do większości polityków, nie zwrócił się do posłów, ale bezpośrednio do obywateli i obywatelek – zarówno tych, którzy go poparli, jak i tych, którzy tego nie uczynili. Adresował swoje słowa do całego narodu – zauważa Sabat.
Gest, o którym mowa, doskonale wpisuje się w tę narrację.
– Karol Nawrocki chce pokazać, iż jest blisko ludzi, iż jest "z ludu" i rozumie zwykłych obywateli. To jest jeden z kluczowych elementów jego wizerunku – podkreśla ekspert.
Drugim istotnym czynnikiem, zdaniem Mateusza Sabata, jest profesjonalne zaplecze prezydenta.
– Jego sztab doskonale rozumie współczesny internet i mechanizmy jego działania. Obraz prezydenta wyglądającego przez okno w podkoszulku po treningu to nietypowy, wiralowy moment, który przyciąga uwagę i gwałtownie się rozprzestrzenia – tłumaczy Sabat.
Zapytany, czy kancelaria prezydenta poradzi sobie z budowaniem i utrwalaniem wizerunku prezydenta jako osoby bliskiej ludziom, ekspert odpowiada:
– Uważam, iż ten motyw będzie konsekwentnie rozwijany. Materiały z pierwszej wizyty Karola Nawrockiego w Kaliszu jasno pokazują, iż zaplecze stawia duży nacisk na budowanie relacji ze zwykłymi ludźmi. W tych filmach nie ma wielu przemów, planów czy wielkich słów. Przeważają natomiast obrazki, na których prezydent wita się z mieszkańcami, wchodzi w tłum, spotyka się z dziećmi. To jest właśnie strategia, którą będzie konsekwentnie realizował – prognozuje Sabat.
Ekspert przypuszcza, iż prezydent będzie regularnie pokazywał swoje codzienne aktywności na mediach społecznościowych, chociażby te związane ze sportem.
– Ma to na celu z jednej strony pokazanie siły, którą podkreślał podczas zaprzysiężenia i pierwszych dni urzędowania, a z drugiej – ukazanie, iż nie jest politykiem oderwanym od rzeczywistości. Tak jak zwykli ludzie, chodzi na siłownię czy biega po ciężkim dniu pracy – podsumowuje Mateusz Sabat.