21.11.24. Męskość na cenzurowanym
W kontekście amerykańskich wyborów prezydenckich i wygranej Donalda Trumpa ukazała się niedawno w „Die Welt” (6.11.2024) rozmowa dziennikarza Wielanda Freunda z amerykańskim pisarzem Jonathanem Franzenem. Dwa dni później (8.11.2024) jej tekst w polskim tłumaczeniu opublikowała „Gazeta Wyborcza”. Pada w tej rozmowie między innymi zdanie, iż Ameryka doświadcza aktualnie „kryzysu męskości, która jest definiowana przez dominację”. W odniesieniu do prezydenckich wyborów konkluzja tego stwierdzenia oznacza zatem fakt równoczesnego głosowania „nad przyszłością męskości”. Takiej diagnozie towarzyszy następujące objaśnienie Franzena:
Różne badania mówią to samo: jest więcej mężczyzn, którzy czują się zagrożeni wizją kobiety-prezydenta, niż kobiet, które czują wstręt do mizogina Trumpa. Technologia w różnych formach wraz z ogólną złożonością współczesnego świata pozbawia coraz więcej mężczyzn poczucia, iż wciąż są zdolni do skutecznego działania według wyniesionych z domu wzorców. Trump uosabia ich żal i nadaje mu groteskowo prymitywny głos: typuje dla nich złoczyńców, których mogą obwiniać i nienawidzić.
Sądząc po lekturze pisanych w starym stylu, potężnych – sześćset stron każda – powieści Franzena, na przykład Wolności (przeł. Witold Kurylak, Katowice 2011) czy Korekt (przeł. Joanna Garbarek i Arkadiusz Nakoniecznik, Katowice 2012), autor dobrze wie, co mówi. Z perspektywy swoich bohaterów, poprzez ich różnorakie uwikłania, ukazuje bowiem w tych powieściach panoramę współczesnego amerykańskiego społeczeństwa, a choćby – można by powiedzieć – problemy całego zachodniego świata. Panorama ta obejmuje konkretną codzienność społeczną ujawniającą swą jakość w wielorako motywowanych ludzkich relacjach rodzinnych, sąsiedzkich, pokoleniowych, ekonomicznych – w tym również genderowych – i określanych oczywiście poprzez stosunek do kapitalizmu, co się przekłada na sytuacje napędzane różnicami poglądów między liberałami i konserwatystami, a w międzynarodowej skali skutkuje decyzjami wielkich polityków w roli przywódców narodu. Jest przy tej lekturze także okazja do namysłu nad podnoszonym w rozmowach bohaterów „feministycznym zacietrzewieniu”, „patriarchalnym systemie awansu i fallometrycznym systemie pomiaru osiągnięć”. Nie brakuje wywodów starszego w rodzie nad „Powinnościami Mężczyzny i Powinnościami Kobiety” oraz „o potrzebie takiego rozróżnienia” i „poszanowaniu tradycji”, gdyby dla przykładu zacytować parę formuł charakterystycznych dla poglądów powieściowych postaci Franzena…
Wszystko to można zaś bez trudu odnieść do polskiej rzeczywistości, nie wspominając choćby o naszym sejmowym teatrze po sukcesie Trumpa i o innych wystąpieniach prawicowych polityków. Od dawna zresztą ukazują się u nas prace zarówno polskich autorów, jak i tłumaczone z innych języków na temat „skryptów męskości i kobiecości”, to jest „wzorców wynoszonych w tym zakresie z domów”, oraz ich kulturowych konsekwencji. Może warto przypomnieć tu niektóre z takich prac.
Weźmy na przykład książkę Anny Kowalczyk zilustrowaną przez Martę Frej Brakująca połowa dziejów. Krótka historia kobiet na ziemiach polskich (Warszawa 2018). Fragment wyeksponowany na jej okładce mówi sam za siebie:
Nawet jeżeli ktoś wspomni o bohaterkach powstania, dzielnych Matkach Polkach albo iż to kobieta pierwsza zdobyła dla Polski złoty medal na olimpiadzie i Mount Everest, to te wszystkie wzmianki mają przeważnie charakter „ciekawostek”, „michałków” i sprawiają wrażenie, iż w naszej wspólnej przeszłości kobiety, choćby wybitne, co prawda się przewijały, ale w sumie nie za często i tak szczerze, koniec końców, bez wielkiego znaczenia dla ogólnego obrazu.
Dwa lata później ukazała się z kolei książka Klementyny Suchanow To jest wojna. Kobiety, fundamentaliści i nowe średniowiecze (Warszawa 2020). We wstępie do niej przeczytamy:
Czujesz się zagubiona, zagubiony w tym, co dzieje się z naszą rzeczywistością? W tym, jak upodabnia się ona do opowieści „podręcznych” z powieści Margaret Atwood? Masz rację, od kilku lat dzieje się coś bez precedensu. Czytasz wiadomości z Polski, z Argentyny, ze Stanów Zjednoczonych czy Włoch i widzisz te same średniowieczne pomysły krążące niebezpiecznie gwałtownie w przestrzeni globu. Zagrażają one zdrowiu lub bezpieczeństwu Twojemu i Twoich bliskich. Ktoś chce Ci odebrać prawo do decydowania o intymności, ciele, o tym, jak kochać i kogo, i w ogóle jak żyć. Ta książka jest właśnie o tym.
Jako inne, godne uwagi prace pisane z perspektywy feministycznej można by też wskazać: Caroline Criado Perez Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn (przeł. Anna Sak, Kraków 2020), Pochodzenie kobiet Elaine Morgan z posłowiem Urszuli Zajączkowskiej (przeł. Małgorzata Danicka-Kosut, Kraków 2023), Lady Sapiens. Prawdziwa historia kobiet, którą opisują Thomas Cirotteau, Jennifer Kerner, Éric Pincas (przeł. Aleksandra Weksej, Kraków 2023), a także książkę Kelly Barnhill Kiedy kobiety były smokami (przeł. Katarzyna Makaruk, Kraków 2023) czy Panie przodem. O co walczą kobiety i mężczyźni we współczesnej Polsce Wojciecha Harpuli i Marii Mazurek (Kraków 2023).
Tę ostatnio wspomnianą pracę rozpoczyna taka oto opowieść:
Zdarzają się w życiu takie podróże, które zapadają w pamięć bardziej niż inne. My lubimy wracać wspomnieniami do wyprawy nad Bajkał, również dlatego, iż rzeczywistość rosyjsko-buriackich wsi tak bardzo różni się od naszego polsko-krakowskiego świata. Jedna z migawek wróciła do nas, gdy w naszych głowach zaczęła kiełkować myśl o napisaniu tej książki.
Wieczór, razem z naszym przewodnikiem idziemy do jego znajomego w syberyjskiej wiosce. Witamy się, gospodarz zaprasza, mimo iż to niezapowiedziana wizyta, a nasza grupka to kilka osób. Siadamy za stołem pod wiatą obok domu i nagle wokół nas zaczynają roić się dziewczęta i kobiety w wieku od dwunastu do siedemdziesięciu lat. Zastawiają, przynoszą, donoszą, zgarniają, nakładają, dolewają, dbają i pilnują, by nikomu niczego nie zabrakło. I tak przez kilka godzin, bo biesiada przeciągnęła się do bardzo późna. Gdy któryś z mężczyzn z naszej grupki wstawał, by odnieść naczynia lub iść po coś do kuchni, gospodarz spoglądał na jedną z kobiet siedzących z boku, a ta błyskawicznie podchodziła do nadgorliwca i z pobłażliwym sadit’sya usadzała go na krześle. Natomiast gdy do pomocy rwała się któraś z polskich kobiet, od razu zostawała zaprzęgnięta do pracy w zespole obsługi biesiadników. A przy tym samym stole gospodarze w zasadzie ich nie zauważali. Nie mówili do nich, a odpowiadając na ich pytania, przenosili wzrok na mężczyznę siedzącego obok pytającej.
Jak choćby z tego krótkiego wyliczenia wynika, problem genderowej tożsamości nie jest bagatelny. Wprawdzie ciągle jeszcze różnie bywa postrzegany w rozmaitych częściach świata, ale coraz częściej jednak i wyraźniej kulturowe wyobrażenia o kobiecych i męskich rolach poddawane są nowelizacji. Niekoniecznie działa przy tym lansowany w swoim czasie przez Johna Gray’a podział wskazujący, iż mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus. Od jakiegoś czasu mówi się zresztą coraz wyraźniej o kryzysie męskości. W 2020 roku pisał u nas o tym Edwin Bendyk w książce W Polsce, czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata, poświęcając tej kwestii jednoznacznie zatytułowany rozdział Koniec męskiej dominacji. Zaznaczał w nim między innymi:
Kryzys męskości już dawno stał się tematem publicznej debaty w wielu miejscach na świecie. Chłopcy generalnie osiągają słabsze od dziewczynek wyniki w tekstach osiągnięć nastolatków PISA. W krajach OECD, z wyjątkiem Japonii, kobiety dominują w gronie absolwentów wyższych uczelni. W Polsce jest podobnie. Na dodatek, mimo i tak niskiego czytelnictwa książek (hobby niespełna 37 proc. Polek i Polaków według badań Biblioteki Narodowej), panowie czytają mniej chętnie od pań. Tylko 15 proc. z nich bardzo lubi czytać, przy 20 proc. podobnych deklaracji ze strony kobiet.
Uczestnictwo w innych formach kultury kształtuje się podobnie. […]
Dyskusja o kryzysie męskości, czy wręcz końcu mężczyzn rozgorzała po wybuchu globalnego kryzysu finansowego w 2008 r. Recesja wywołana załamaniem rynków dotknęła głównie mężczyzn. W USA na cztery utracone miejsca pracy trzy należały do mężczyzn, a w pierwszym roku kryzysu wyparowało 7 mln takich miejsc. Kiedy pod koniec 2009 r. firma doradcza Accenture zapytała menedżerów firm z całego świata o to, jak przebiegały zwolnienia, większość szefów deklarowała, iż w pierwszej kolejności ich ofiarą padali mężczyźni. We Francji wśród nowych bezrobotnych panowie stanowili 71 proc., w Szwajcarii 69 proc., w Indiach aż 95 proc. (s. 177-178).
Wzmianki o przywołanych wyżej pracach mogą, jak sadzę, być dla zainteresowanych historią męskości i jej współczesnego postrzegania punktem wyjścia do lektury szczególnie interesującej książki z tego zakresu. Mam na myśli wydany pod koniec października tego roku esej, której autorem jest Wojciech Śmieja, profesor Uniwersytetu Śląskiego, literaturoznawca i polonista korzystający z doświadczeń gromadzonych podczas naukowych stażów w uczelniach Niemiec, Francji, Włoch, a także USA. Jego książka nosi tytuł Po męstwie (Wydawnictwo Czarne, Wołowiec). Jest pierwszą polską historią naszych zanurzonych w przeszłości wyobrażeń o „prawdziwej męskości”. Analizy autora sięgają wieku XIX, a szczegółową refleksją obejmują trzy okresy, to jest dwudziestolecie międzywojenne, powojnie od 1945 do 1989 roku i czas po ustrojowej transformacji do dziś. We wstępnej części Śmieja zaznacza, iż szersze ujęcie, to jest
napisanie wyczerpującej historii męskości w Polsce […] wymagałoby […] kilku lat pracy całej grupy badaczek i badaczy, reprezentujących wiele różnych dziedzin. Publikacja taka musiałaby być naprawdę bardzo obszerna, prawdopodobnie wielotomowa – jak to miało miejsce w przypadku wyjątkowej francuskiej Histoire de la virilité (s. 58).
Uzasadnia przy tym zastosowaną przez siebie formę opowieści o podejmowanych problemach:
Staram się swoją książkę adresować do szerokiego grona czytelniczego, nie zaniedbując jednak ambicji akademickich – balansuję między propozycją teoretyczną, zakorzenioną w materiale źródłowym, a dość wartką, momentami anegdotyczną narracją.
Wybrałem w związku z tym jedyną chyba słuszną formułę gatunkową – esej. Jest ona na tyle autorska i swobodna, iż eseista pozwolić może sobie na większą wolność w doborze materii, na nieukrywanie swojego ja, na uogólnienia, hipotezy, stawianie pytań. Równocześnie jednak esej, szczególnie ten z naukowym sznytem, wymaga od autora znajomości pola badawczego, obowiązujących teorii, stanu badań. Esej ma poszerzać to pole, inspirować dyskusje, skłaniać do polemik. Niewykluczone więc, iż tylko ta pojemna forma pozwala objąć zjawisko tak wieloaspektowe, wszechobecne i nieuchwytne zarazem jak męskość oraz opisać procesy i przemiany, którym ona podlega (s. 59).
Na wejściu książka Śmiei przyciąga uwagę okładką ze znakomitym obrazem Karola Radziszewskiego Józef Piłsudski podejmuje decyzję o niewpisywaniu penalizacji aktów homoseksualnych do kodeksu karnego w 1932 roku. Ciekawe, swoją drogą, czy nasi dzisiejsi prawicowi politycy mają w pamięci tę historię…
Ta okładka „skrywa” w każdym razie obszerne wprowadzenie – Od męstwa do męskości. Wstęp – w którym okazuje się między innymi, jak istotna jest świadomość językowych niuansów charakteryzujących omawiane zjawiska, a przede wszystkim, fakt iż wyobrażenia te są one nadzwyczaj trwałe historycznie. Nic dziwnego, iż wspomniana wyżej Lady Sapiens jest całkiem świeżej daty. Nieledwie od zawsze przecież, zaznacza Śmieja:
Najważniejszą rzeczą, którą musi zdobyć mężczyzna, jest męskość. O wyprawach i rytuałach, których przebycie zamienia chłopca w pełnoprawnego mężczyznę, opowiadają nieprzeliczone teksty kultury, od Gilgamesza po Gwiezdne wojny. Najgorsze, co się może przytrafić mężczyźnie to utrata męskości. […] Ryzyko utraty bądź niedostatku męskości dotyczy zarówno jednostek, jak i całych zbiorowości, takich jak naród” (s. 6).
I stawia zasadnicze pytanie:
Jak wygląda nasza dominująca fikcja, czyli dominujące wyobrażenie o męskości, to, które bierzemy za oczywiste i bezdyskusyjne, z którym na co dzień obcujemy, którego nie dostrzegamy, a które reguluje nasze zachowania, kształtuje reakcje, relacje i aspiracje – moje jako jednostki i nasze jako zbiorowości? Co na tę dominującą fikcję się składa? Jakim zmianom i procesom ona ulega, co ją wzmacnia. A co jej zagraża? Oto pytania, na które będę chciał odpowiedzieć w tej książce o kulturowej męskości w Polsce od końca wieku XIX do pierwszych dekad obecnego stulecia (s. 7).
Wszystko to oznacza swoisty proces „przepisywania historii” i odkrywanie tego, co na przestrzeni czasu traktowane było jako naturalne, wręcz przezroczyste, a co może się stawać podstawą oporu wobec języków władzy politycznej i religijnej, które narzucają nam sposób myślenia, nazywania i pełnienia odgórnie wyznaczanych ról społecznych. Czytamy w książce Śmiei:
Męskość jeszcze nie tak dawno powszechnie uznawano za fakt oczywisty, za biologiczny niezmiennik, fundament społecznego i płciowego ładu, monolit. jeżeli ktoś o niej dyskutował, to zwykle był to lekarz, ksiądz, psycholog, a jako problem jawiło się osiągnięcie domyślnej, idealnej formy męskości, synchronizacji z pożądaną rolą. Problem z męskością był indywidualnym problemem mężczyzny, który sobie z nią nie radził, nie dorastał do niej bądź w inny sposób się jej sprzeniewierzał […] O męskości mieli też coś do powiedzenia konserwatywni moraliści, ostrzegający, iż odchodzenie od niej – przedstawianej wciąż niezmiennie i dość mętnie, za to autorytatywnym tonem – to znak upadku społeczeństw i degeneracji, która ponoć kwitła w dobrych, starych czasach (s. 10).
W każdej z trzech epok, które ze względu na sposób pojmowania, kształtowania i narzucania wyobrażeń o prawdziwej męskości opisuje Autor prezentowanej książki, wizje te koncentrowano wokół pewnych nadrzędnych pojęć. W odniesieniu do międzywojennego dwudziestolecia jako dominującą fikcję kreującą myślenie o męskości Śmieja wskazuje honor. Gdy idzie o czasy powojenne i PRL jest to awans, po 1989 roku nadrzędny staje się sukces.
Ostatnia część książki podejmuje problemy dzisiejszych kulturowych rozliczeń z omawianymi wyobrażeniami, a iż to problem „gorący”, wskazuje choćby fakt, iż w internecie funkcjonuje podkast zatytułowany O męskości na nowo. W każdym razie w pracy Śmiei znajdzie czytelnik wiele odniesień zarówno do konkretnych wydarzeń, konkretnych osób czy propagandowych haseł reprezentatywnych dla określonych sposobów widzenia genderowych relacji w danym czasie i danym kontekście. Przykładem postrzegania męskości będzie w pewnym momencie Lech Wałęsa ukazany jednak z perspektywy jego żony (dodatkowy kontekst podpowiada tu musical 1989 i książka Marcina Napiórkowskiego, Katarzyny Szyngiery i Mirosława Wlekłego 1989. Pozytywny mit, Kraków 2024). Przykładem uprawiania propagandy i reklamy okaże się zaś między innymi anegdota objaśniająca nazwę obecnego w każdej kuchni „Ludwika”, to jest płynu do mycia naczyń…
Dobrze się czyta książkę Śmiei i pozwala ona wiele zrozumieć. Trzeba też dodać, iż są w niej liczne odwołania do literatury pięknej, w tym do tekstów traktowanych jako obligatoryjna lektura szkolna, jak choćby powieści Sienkiewicza czy Żeromskiego. Te odniesienia dowodzą w oczywisty sposób, iż interpretacje rozmaitych utworów zależne są w dużym stopniu od celu i kontekstu czytania oraz od kategorii, których się używa podczas ich analizy. Śmieja ze względu na rozwijany temat przygląda się sposobom kreowania i eksponowania w różnych powieściach męskości wybranych bohaterów, a to – jak już wiemy – zależy od aktualnych w danym czasie wyobrażeń o męskości. W rezultacie okazuje się, iż indywidualne, zdawałoby się, cechy danych postaci bywają – ni mniej, więcej – tylko wyrazem narzuconej, kulturowej przemocy i iż odkryć w nich można całkiem inne znaczenia niż, jak chcieliby niektórzy, jednoznaczne, od dawna w szkole oczywiste „charakterystyki postaci literackich” oraz powtarzane o nich nienaruszalne wersje prawdy…