1612 – поражение вместо польско-московской унии

myslpolska.info 7 часы назад

W Rosji 4 listopada obchodzi się jako Dzień Jedności Narodowej, czyli rocznicę wygania załogi polskiej z Kremla w 1612 roku. U nas uznaje się to święto za „antypolskie”, co jest uproszczeniem.

Jednak zarówno w Rosji, jak i w Polsce rzadko mówi się o sprawie chyba najważniejszej – w latach tych mogła zrealizować się wielka unia polsko-moskiewska, która stworzyłaby najpotężniejsze państwo Europy a może i świata. W Polsce bitwę pod Kłuszynem (1610) i wejście polskiej załogi na Kreml traktuje się jako wielkie zwycięstwo nad Moskwą i powód do złośliwej satysfakcji – podbiliśmy Moskwę?

Tyle, iż w tamtym czasie walczyły ze sobą dwie koncepcje polskiej polityki wobec Moskwy – hetmana Stanisława Żółkiewskiego i króla Zygmunta III. Pierwsza zakładała wielki układ o unii polsko-moskiewskiej, której gwarantem byliby rosyjscy bojarzy z księciem Wasylem Golicynem (tego, który doprowadził do detronizacji cara Wasyla Szujskiego). Unia miała być wzorowana na unii polsko-litewskiej, a łącznikiem miał być królewicz Władysław (późniejszy polski król Władysław IV), który miał zasiąść na carskim tronie. Bojarstwo nie chciało samodzierżawia, podobało mu się polskie rozwiązanie ustrojowe, chcieli tylko gwarancji dla prawosławia, których hetman Żółkiewski, wielki statysta i wizjoner, chętnie udzielił. Biograf hetmana, Jerzy Besala, pisze:

„Dwudziestego siódmego sierpnia 1610 roku w połowie drogi między obozem polskim a Moskwą stanęły dwa olbrzymie, wspa­niale przystrojone namioty, w których ustawiono ołtarze z krzy­żami i obrazami świętych. Pierwsi uklękli bojarzy – miało ich przybyć z Moskwy aż dziesięć tysięcy – i przez pocałunek „w krest” złożyli przysięgę „na poddaństwo królewiczowi Władysła­wowi. Następnie uczynił to Żółkiewski, kładąc rękę na Ewan­gelii, dalej jego pułkownicy, rotmistrze i inne znaczne w armii polskiej persony. Przez Rosję przetoczyła się fala zapewnień o wierności dla nowego cara.

Nowy układ oparty był na umowie smoleńskiej, z lutego 1610 roku, i zawierał większość warunków Moskwy. Deklarowano w nim przyjaźń i jedność obu państw, skierowaną przeciw ze­wnętrznym wrogom, wspólną obronę przed srogim Półksięży­cem. Wojsko polskie miało być opłacone ze szkatuły moskiew­skiej, ale za to wszystkie zamki, zajęte przez Polaków, miały wrócić do Rosji. Hetman zobowiązał się rozbić armię Szalbierza [Dymitra Samozwańca II] i pojmać go; nie posiadał przy tym prawa wkroczenia do stolicy carów bez zezwolenia bojarów, tak samo jak i Jan Piotr Sapieha. Kwestię przejścia królewicza na prawosławie i inne sprawy reli­gijne przełożono do czasu bezpośredniego spotkania Dumy boja­rów z królem polskim”.

Plan był wielki, ale miał też wielu wrogów. Był mu przeciwny sam król Zygmunt III, który chciał po prostu „zdobyć” Moskwę, narzucić jej cara (co prawda tego samego królewicza Władysława) i zmusić do przejścia na katolicyzm. Zamiast unii miał być dyktat. O ile Żółkiewski był przeciwny wejściu polskiej załogi na Kreml, bo przeczuwał, czym to się może skończyć, Zygmunt III do tego doprowadził. Zachowanie Polaków na Kremlu i w Moskwie przechyliło szalę na niekorzyść obozu bojarów z księciem Golicynem, za to na korzyść nieprzejednanych wrogów unii z Polską. Czynnik religijny, który hetman Żółkiewski chciał całkowicie zneutralizować, wysunął się na plan pierwszy. Pobyt Polaków na Kremlu, naznaczony licznymi ekscesami, zakończył się sromotną klęską, upadł plan nie tylko Żółkiewskiego, ale i króla Zygmunta III. Przegrała też Polska jako taka, bo zamiast dokonać wielkiego geopolitycznego i cywilizacyjnego przełomu – wyhodowała sobie na Wschodzie śmiertelnego wroga.

Jak już wspomniałem, nie tylko w Polsce, ale i w Rosji o tym aspekcie ówczesnej rzeczywistości nie mówi się wiele. Chociaż jest jeden wyjątek – b. minister kultury Rosji Władimir Medyński mówi o tym w swoich programach, twierdząc, iż gdyby plan Żółkiewskiego i Golicyna się powiódł, powstałaby wielka struktura polityczna, która związałaby na trwale Rosję z Zachodem, a granice tego tworu sięgnęłaby Oceanu Spokojnego. Medyński nie przesądza, czy byłoby to dla Rosji dobrze czy źle, ale byłoby na pewno inaczej. Przy okazji uznaje on hetmana Żółkiewskiego za wybitnego polityka, choć być może z punktu wiedzenia rosyjskiego myślenia o swojej historii – za polityka niebezpiecznego. Dlaczego? Bo mógł skierować historię Rosji na zupełnie inne tory, pozbawiając ją tego, czego doświadczyła w wiekach późniejszych.

A co w Polsce? U nas ta rocznica jest prawie wyłącznie okazją do prostackiego triumfalizmu, leczenia kompleksów i dawania ujścia skrajnej rusofobii. Praktycznie nikt nie zna albo nie przyjmuje do wiadomości tego, o czym napisałem wcześniej.

Jan Engelgard

Ilustracja: obraz Ernsta Lissnera z 1938 roku „Polska załoga Kremla kapituluje przed księciem Pożarskim w 1612 roku”.

Читать всю статью